sobota, 23 marca 2013

Rozdział VIII






Obudziłam się z ostrym bólem głowy, tak jakby ktoś dzień wcześniej uderzył mnie obuchem w potylicę. Uniosłam się na ramionach i zobaczyłam śpiącego obok mnie Adama. Nawet w czasie snu wyraz jego twarzy nie łagodniał – miał zaciśnięte wargi i ledwie domknięte powieki, jakby nawet w czasie spoczynku nie chciał niczego przeoczyć. Przyglądałam mu się w milczeniu, właśnie takiego chciałam go zapamiętać. Po kilkunastu sekundach Adam przekręcił się na drugi bok tak, że teraz leżał do mnie plecami. Przytuliłam się do jego gorącego ciała i zamknęłam oczy. Niestety tylko na chwilę, ktoś bez pukania wszedł do pokoju. Adam momentalnie się ocknął.
- Śniadanie za… – Bastian zaskoczony naszym, a raczej moi widokiem, przestał mówić o jedzeniu. – Widzę, że dobrze się bawiliście, ale czy to tak wypada w taki dzień?
- Bo wchodzenie do czyjegoś pokoju bez pukania to wypada – odpowiedział mu Adam.
Zawołałeś go już? – z głębi korytarza rozległ się kobiecy głos.
- I Adama, i April – Bastian na chwilę wychylił się za drzwi.
Kto jeszcze tam jest? – zapytałam szeptem.
Kilka osób u nas przenocowało – powiedział to tak, jakby byłoby to najnormalniejsze na świecie.
Korzystając z chwili nieuwagi, mężczyzna wstał z łóżka i zaczął się pośpiesznie ubierać, a ja tylko dokładnie okryłam się kołdrą.
- A mówiłaś, że dziewczyny nie lubią pijanych facetów – Bastian bezceremonialnie położył się obok mnie.
- Won z mojego łóżka – Adam zakładał już biała koszulę.
Chyba raczej won od mojej Mesaliny – zaczął bawić się kawałkiem tiulu.
Powtórzysz to jeszcze raz, a będą to twoje ostatnie słowa – natychmiast zacisnął palce na jego szyi.
Zwabione odgłosami kłótni Valerie, Elizabeth, Danielle, Laura, Colin, Victor, August, Arthur i Will – przepychali się w drzwiach, żeby dowiedzieć się jak najwięcej. Pierwszym, co usłyszałam był komentarz Valerii.
- Nowoczesny sposób na obchodzenie żałoby.
Chciałam zapaść się pod ziemię. Nikt nie patrzył na Adam, wzrok wszystkich skierowany był na moją białą ze wstydu twarz. W śród gapiów nie dostrzegłam jednak sylwetki Aresa, nie wiedziałam dlaczego, ale nie chciałam, żeby właśnie on zobaczył mnie w takiej sytuacji. Adam rzucił tylko krótkie „ubierz się” i wręcz wyrzucił wszystkich z pokoju. Starałam się odgadnąć jakie uczucia nim kierowały, ale jego twarz była jak zwykle nieprzeniknioną maską. On o mnie nie dbał, wystarczyło mu kilka nocy spędzonych ze mną, byłam dla niego tylko kolejną dziewczyną, która nie odmówiła jego urokowi.
Nie miałam w co się ubrać, strzępy sukienki snuły się po podłodze, a mi wstyd było wyjść z pokoju. Wciąż jeszcze słyszałam echo szyderczego śmiechy Valerii i widziałam jej sztuczny uśmiech. Ona, zresztą tak jak i cała reszta demonów, obarczał mnie winą za śmierć Alexa, ale nikt nie powiedział mi tego na głos. Chciałam się usprawiedliwić, ale nie wiedziałam jak. Oszukiwanie innych było złe, ale oszukiwanie samej siebie – jeszcze gorsze.
Zarzuciłam na siebie szlafrok Adama i po cichu wymknęłam się z sypialni, by jeszcze szybciej znaleźć się we własnym pokoju. Biała sukienka leżała dokładnie tam gdzie ja zostawiłam, lecz nie nadawała się także na dzisiejsze śniadanie. Zamiast niej założyłam ciemne jeansy i hebanową koszulę. Związałam włosy w wysoki koński kucyk, po czym  niepewnie wyszłam na korytarz. Z każda sekundą odgłosy rozmów z jadalni stawały się coraz głośniejsze, a kroki coraz krótsze.
Uważałam, że stałam się obiektem drwin, ale ku mojemu zdziwieniu wszyscy rozmawiali o własnych sprawach i niczyje spojrzenie nie zawędrowało w moją stronę. Stół zwykle mieszczący sześć osób, dzisiaj nakryty był na szesnaście.
- Przecież to nie Wigilia, dlaczego jedno nakrycie jest puste? – zapytałam siadając pomiędzy Rose a Danielle.
- Ares poszedł zapalić – odpowiedź padła z drugiego końca stołu.
Żeby on się tylko tam nie zgubił – dopowiedział Arthur.
- Chyba tylko wy mieszkacie w takiej dziczy, tyle tu lasów – oznajmił Victor.
Rozmowa potoczyła się bezpiecznym torem, tylko Ares nie przyszedł na śniadanie. W czasie posiłku miałam okazję dyskretnie przyjrzeć się dziewczynie siedzącej na lewo od Justina. Wizualnie byli do siebie bardzo podobni – włosy w tym samym pszenicznym odcieniu, idealnie uprasowane granatowe koszule, nienaganny makijaż. Pasowali do siebie. Przypominali parę z ekskluzywnego żurnala – idealni, niemal bez skazy.
Nie miałam apetytu, ale wyjście w trakcie wspólnego posiłku było co najmniej niestosowne, więc siedziałam skubiąc resztę zimnego tosta nieskutecznie próbując uniknąć wzroku Valerii. Uświadomiłam sobie to, co było powszechnie wiadome – przyczyną jej jawnej niechęci było to, co zrobiłam Alexowi. Nie myślałam o tym w chwili jego zabójstwa, nie sądziłam, że będę miała przez to wrogów. Demony nie podlegały żadnym kodeksom, nikt nie mógł mówić im co mają robić, a czego nie, więc teoretycznie niczego się nie bałam, ale w praktyce od tamtego dnia, w którym złamałam wszystkie zasady, którymi kierowałam się w poprzednim życiu, z bolesnym napięciu czekałam na wyrok. Kiedy zamykałam oczy widziałam poranioną dłoń Alexa – demony ukarały go za przyprowadzenie mnie do domu, a kara dla mnie powinna być o wiele dotkliwsza. Nie tak to sobie wyobrażałam.
Widząc, że Bastian już skończył, dyskretnie wytarłam usta czerwoną serwetką. Większość tak jak ja czekała na tą chwilę.
- Dziękuję  wszystkim za wspólny posiłek – wstał – i zachęcam do spaceru po naszej dziczy – uśmiechnął się w stronę Arthura.
Po niespełna minucie tylko ja siedziałam przy stole. Spacer. Najchętniej z powrotem położyłabym się do łóżka, a nie chodziła pomiędzy drzewami. Niestety prośby Justina były dla naszej czwórki niemalże rozkazem, więc ociągając się poszłam do swojego pokoju, żeby znaleźć jakieś cieplejsze ubrania.
- Ten szalik czy ten? – zza zamkniętych drzwi usłyszałam głos Bastiana.
Trudno stwierdzić skoro żadnego nie widzę – zasuwając kobaltową bluzę czekałam aż wejdzie.
Szary czy siwy?
Zniecierpliwiona jego zachowaniem otworzyłam drzwi. Stał na korytarzu z dwoma niemalże takimi samymi szalikami w dłoniach.
- Ten kolor to tyko pretekst, prawda? – oparłam się o framugę.
- Nie, to śmiertelnie poważna sprawa. Który bardziej pasuje? – na zmianę przykładał je do rozpiętej jesionki, która miał na sobie.
- One są takie same – oznajmiła.
- Ten jest jaśniejszy – wyciągnął lewą rękę.
- To załóż ten drugi.
- Na pewno pasuje? – spojrzał na mnie tak jakby mi nie wierzył.
Na pewno spodoba się Rose – zamknęłam przed nim drzwi.
Po kilku sekundach usłyszałam ponowne pukanie do drzwi. Co teraz? Rękawiczki czarne czy bardziej czarne?
- Bastian, na pewno wyglądasz świetnie - krzyknęłam bez zastanowienia.
- To tylko my – do mojego pokoju nieśmiało weszły Danielle i Laura – przyszłyśmy się pożegnać.
- Już jedziecie? Dlaczego? A spacer po lesie? – zdziwiłam się.
- Obowiązki wzywają.
Uściskałyśmy się, po czym wyszłyśmy na korytarz, gdzie czekali już na nas pozostali. Wyszliśmy na zewnątrz. Przed domem stał rząd luksusowych aut, próbowałam przypomnieć sobie, które z nich należy do Aresa, ale nie potrafiłam. Dziewczyny wsiadły do samochodu żegnając nas serdecznym machaniem i uśmiechami.
Dlaczego ja nie mogłam wykręcić się z tego spaceru pod pretekstem obowiązków? Kto uwierzyłby w wymówkę, że muszę się uczyć. Nigdy nie lubiłam jesieni, ale odkąd przybyłam do tego miejsca zaczęłam na wszystko patrzeć inaczej, nawet spadające liście przestały mnie drażnić, a ziemia po częstym deszczu zaczęła przyjemnie pachnieć. Spojrzałam na Adama – ten rozglądała się nerwowo we wszystkie strony, kiedy napotkał na mój wzrok, uśmiechnął się delikatnie. Ostatnio bardzo często się uśmiechał. Po chwili stał już obok mnie podając mi czarne, znoszone rękawiczki.
- Zapowiada się długi spacer,  a w tym roku pogoda płata nam figle.
- Co my właściwie będziemy robić? Łazić po lesie?
- Trochę się poganiamy, będzie zabawnie – szepnął tak cicho, że nikt oprócz mnie, nie miał prawa usłyszeć jego słów.
Dlaczego szepczemy? – zniżyłam ton głosu.
Bo oficjalnie jeszcze nic nie wiesz. Założyłaś wygodne buty?
Spojrzałam na moje Adidasy w sam raz na przechadzkę po lesie.
- Zbiórka za dziesięć minut – doniosły głos Bastiana nie pozwolił mi na natychmiastowa odpowiedź.
Musimy się w to bawić? – spytałam prosząco w nadziei, że zaprzeczy.
- Możemy pobawić się w coś innego – mężczyzna przepuścił mnie w progu i zamknął za wszystkimi drzwi. Znowu znaleźliśmy się w ciepłym domu, szkoda tylko, że za niecałe dziesięć minut będziemy musieli go opuścić.
Nie bądź ordynarny – myślałam, że wszyscy usłyszeli jego propozycję.
- Mówiłem ci przecież kiedyś, że wiem co lubią kobiety – zdjął płaszcz.
O tym możemy porozmawiać, ale na osobności – zasugerowałam.
Oj, przestań składać mi takie propozycje, bo mnie zawstydzasz – nieudolnie parodiował mój głos.


__________________________________________


Witajcie! Część z Was prosi o informacje o następnym rozdziale. Otóż, rozdziały ukazują się równo co tydzień. W każdą sobotę. Dziękuję za tak wiele pozytywnych komentarzy i pochwał. Nawet nie wiecie jak mnie tym uszczęśliwiacie. Kocham Was. :*


9 komentarzy:

  1. Inne niż wszystko co czytam *____*
    I to cię wyróżnia, fajnie :)
    Tak sobie podobają
    mi się imiona :)

    http://misa-dark-night.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie!!
    współczuję Ap, ja na jej miejscu, przyłapana w tak zawstydzającej sytuacji , chyba nawet nie zeszłabym na śniadanie. :D
    Dobrze wiedzieć, że dodajesz co sobotę. :D
    Ciekawe co będzie na spacerze.
    Pozdrawiam cieplutko, bo zima coś nie chce opuścić naszej biednej Polski. :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział ;) ALE mi sie tu u Ciebie spodobało :)

    http://letmeloveyou1.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział, chyba najlepszy dotychczas, ale nie mówię, że tamte były gorsze! Wszystkie są świetne. Masz talent, gratuluję. A wygląd? Piękny, no to wracam w sobotę! :)
    Obserwuję.
    Jeśli znalazłabyś troszkę czasu, by zobaczyć lub skomentować mojego bloga to bardzo proszę, bo przecież sama wiesz jakie to jest ważne. Odwdzięczę się tym samym :)
    http://modaprzemijastylpozostajex3.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ciekawy blog :)
    Zapraszam do siebie
    Chciałabym zaprosić was na mojego bloga
    KOMENTUJCIE
    http://dreams-need-help.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Strasznie fajnie się to czyta : ) Choć przeczytałam tylko ten post i nie bardzo wiem o co chodzi, to myślę, że gdy będę miała więcej czasu to na pewno przeczytam więcej :)
    *obserwuję.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. ciekawie napisane(; ładny szablom bloga, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo mi się podoba, chociaż jeszcze dokładnie nie wiem o co chodzi.
    Muszę nadrobić zaległości i przeczytać wcześniejsze rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń