sobota, 14 września 2013

Rozdział IX





Gabinet Adama był całkiem duży, ale nie przytłaczał swoim rozmiarem, wręcz przeciwnie wydawał się przytulny z nutą nieuchronnej surowości jako konsekwencji jego stanowiska. Młoda blondynka nieśmiało zapukała do niedawno wymienionych drzwi, ponieważ nowy asystent wiceprezesa finansów nie życzył sobie przeszklonych, które prowadziły do innych biur. Kobieta powitała go najczulszym uśmiechem na jaki było ją stać, ale nie był on wymuszony. Wolnym krokiem podeszła do jego biurka znajdującego się na samym środku pokoju.
- To są te dokumenty, o które pan prosił.
Zamiast położyć je na blacie czekała, aż on weźmie je od niej. Adam niczego takiego nie zrobił, nawet nie wstał z fotela. Obrócił się tylko zmuszając ją wzrokiem do tego, żeby obeszła burko i stanęła tuż obok niego. Miała na sobie  brązową koszulę wpuszczoną w brunatną, skórzaną spódnicę ozdobioną cienkim paskiem jeszcze bardziej podkreślającym wąską talię.
- Jakieś uwagi co do tych umów? – tak naprawdę Adama nie interesowały dokumenty, bo już wcześniej postarał się o ich kopie opatrzone komentarzami, zapoznał się z nimi i wprowadził zalecane poprawki.
- Tak, tutaj zbyt ogólne sformułowane są warunki zerwania umowy i co za tym idzie odszkodowania…
Mężczyzna w błękitnej koszuli przestał słuchać jej już po pierwszych słowach. Blondynka wpatrywała się w kartki, więc on odsunął się bezszelestnie, żeby przechylić głowę i przez chwilę wpatrywać się w jej pośladki. Nie widział ani drukowanych umów, ani pisemnych wstawek – pochłaniał widok jej stóp obleczonych w czarne, wysokie szpilki, napiętych łydek i tylko fragmentów jej mlecznobiałych ud nieschowanych pod spódnicą. Zauważył, że mimo zimy nie miała na sobie rajstop czy pończoch. Zdejmowała je zaraz po przyjściu do pracy i chowała głęboko do szuflady, żeby znowu założyć je tuż przed wyjściem. Widziała w tym nadzieję na szybki awans, wierzyła, że wizyta nawet u Oritza stosunkowo niedawno zatrudnionego pracownika, który od razu dochrapał się stanowisko asystenta wiceprezesa, który do tego była kobietą, co zaowocowało w liczne plotki i spekulacje na temat ich domniemanego romansu, może pomóc jej w przeskoczeniu na wyższy szczebel w hierarchii firmy. Pomimo młodego wyglądu, Adam miał zapisane w dowodzie trzydzieści jeden lat, a sukcesów w jego CV mógłby pozazdrość mu niejeden wyżej postanowiony kolega z pracy i to właśnie dlatego, mimo krótkiego stażu pracy w tej firmie, od razu dostał stanowisko asystenta i właśnie między innymi w nim kobieta widział swoją szansę.
Adam pozwolił sobie dotknąć jej uda od tyłu. Kobieta zaskoczona tym gestem zamilkła na chwilę i znieruchomiała. Dopiero kiedy gorąca dłoń przesunęła się nieco wyżej odwróciła się do niego i oparła kolano o skórzany fotel. Nie miała zamiaru mu się sprzeciwiać, bez słowa rozpięła dwa pierwsze guzki swojej koszuli odsłaniając beżowy stanik. Asystent opuszkami palców dotknął jej delikatnych majteczek i jednym, zdecydowanym ruchem ściągnął je z niej do kostek. Rozpiął spodnie i jedocześnie sięgając po prezerwatywę rozpinał kolejne guzki jej bluzki. Dziewczyna z trudem zdjęła stanik i całując jego rozgrzane usta podwinęła spódnicę, żeby mógł zobaczyć jej zaokrąglone uda. Usiadła mu na kolanach pozwalając by ten zachłannie całował jej falujące w szybkim oddechu piersi. Najpierw jej drobne ciało wygięło się w łuk, potem on odczuł zaspokojenie jakie dało mu to zbliżenie z sekretarką, której imienia nawet nie znał. Kochali się krótko, prawie bezgłośnie, żeby hałasem nie zwrócić na siebie niczyjej uwagi, biuro nie było miejscem skłaniającym do długich pieszczot, ale szybkich, niezobowiązujących numerków.
Kiedy blondynka doprowadzała bluzkę do porządku, Adam zawinął zużytą prezerwatywę w chusteczkę, nie mógł wyrzucić jej do kosza w swoim gabinecie, bo to mogłoby spowodować lawinę niepotrzebnych domysłów, nawet jeżeli natknęłaby się na nią sprzątaczka. Dyskretne wyrzucenie jej do kosza na korytarzu czy w toalecie odsunęłoby wszelkie oskarżenia.
- Był pan cudowny – dziewczyna nadal stała bardzo blisko niego, ale tym razem poprawiał już cieniutki paseczek. Adam wstał, gdyby nie szpilki byłby wyższy od niej o głowę, pochylił się nad nią zmuszając ją, żeby oparła się o blat i całując wsunął jej język do ust. Jeden raz mu nie wystarczył, ale ponowne figle na biurku mogłyby okazać się zbyt ryzykowne. Blondynka oplotła jego biodra nogami czekając, aż ten ponownie będzie chciał pozbawić jej bielizny, ale przeliczyła się. Adam ją puścił.
- Sądzę, że powinnaś już iść – niechętnie wstała, lecz spełniła jego delikatną prośbę, tym bardziej, że odprowadził ją do drzwi i za nim je otworzył klepnął ją w pupę i pocałował, żeby mogła zapamiętać smak tytoniu osiadłego na jego ustach.
Kobieta wyszła, a on cofnął się do gabinetu. Uchylił jedno z okien i opierając się o ścianę wyciągnął srebrną papierośnicę i zapalił kolejnego już tego dnia papierosa popijając go ostygłą kawą. Zaciągnął się głęboko, jednak głośne rozmowy na korytarzu nie pozwalały mu w pełni rozkoszować się swoim nałogiem.
Wąski korytarz wydał się jeszcze węższy, ponieważ zebrała się w nim większa część pracowników i o dziwo byli to sami mężczyźni. Adam dopiero po kilki sekundach zdołał zauważyć długie ciemne włosy i ich właścicielkę. 

Mimo dokładnego planu, który przedstawiła mi Emilly miałam problem ze znalezieniem biura mojego męża, więc zamiast gubić się w labiryncie drzwi, wolałam zapytać kogoś o drogę. Tym kimś okazał się blondyn z gładko zaczesanymi włosami i okularami na nosie trzymający zielony segregator pod pachą.
- Przepraszam, gdzie tutaj mogę znaleźć Adama Ortiza?
- Przepraszam, ale kim pani jest? – spojrzał na mnie znad szkieł. – Kto panią tu wpuścił?
Mężczyzna miał koło czterdziestki, a blond włosy okazały się bardziej siwe niż blond i mimo początkowej nieufności zdobyłam się na dowcip.
- Przekupiłam ochroniarza – powiedziałam przyciszonym głosem   a potem wjechałam tutaj windą, tam na pewno jest mnóstwo moich odcisków, muszę je szybko zetrzeć – nie musiałam długo czekać na jego reakcję, zaczął się serdecznie śmiać czym sprowadził na korytarz swoich kolegów. Zanim przyszli zdążyłam się przedstawić czym wywołałam jeszcze szerszy uśmiech na jego twarzy.
- Słuchajcie, to jest żona naszego Adama – mężczyźni otoczyli mnie w kółku. Każdy z nich miał na sobie garnitur albo elegancki sweter i każdy z nich właśnie teraz zrobił sobie przerwę w pracy.
- Nie chciałam robić takiego zamieszania – trochę się speszyłam – chciałam tylko przynieść prezent.
- Prezent? – niepotrzebnie wyjawiłam im cel mojej wizyty. – Co to jest?
Nie mogłam się nie ugiąć i pokazałam im ramkę, a w niej moje zdjęcie. Po rozmowie z Emilly właśnie to nie dawało mi spokoju, a mianowicie to, że w pracy Adama nie ma dla mnie miejsca. Mój portret w metalicznej oprawce był idealny, żeby postawić go na biurku obok tuzina teczek.
Kiedy zdjęcie krążyło z rąk do rąk, w naszym gronie pojawiła się młoda blondynka w brunatnej spódnicy sięgającej przed kolano. Nie zauważyłam skąd do nas przyszła, ale byłam przekonana, że jest zwykłą sekretarką a nie wysoko postawioną panią prezes. W jej oczach była jakby ciągła niepewność przeplatana z chęcią walki.
- Może ja zaprowadzę panią do męża? – uśmiechnęła się do mnie oferując pomoc.
- Irene, momencik, to niepowtarzalna okazja – zaczął jeden z nich.
- Zobaczymy co powie szef kiedy zobaczy jak pilnie pracujecie.
- Szef? Myślałam, że Emilly Dave jest szefową – byłam zdziwiona.
- Emilly to wiceprezes, a pan Dave – wyjaśniał blondyn w okularach – czyli jej ojciec jest głównym dowodzącym.
Rozmawialiśmy jeszcze chwilę, nie wiedziałam, że mój mąż ma takich sympatycznych współpracowników. W ogóle Adam bardzo mało mówił mi o swojej pracy, to był dla nas swoisty rodzaj tabu, tak jak polowania, a raczej morderstwa i bijatyki podjudzane duża ilością dobrego alkoholu.
- Kochanie, co ty tutaj robisz? – najpierw usłyszałam głos, a potem zobaczyłam zmarszczone czoło Adama.
- Chciałam zrobić ci małą niespodziankę i chyba mi się udało – wspięłam się na palce, żeby pocałować go w policzek. – To dla ciebie – podałam mu prezent.
Uśmiechał się, ale wiedziałam, że jest to wymuszony sztuczny uśmiech na, który zdecydował się tylko ze względu na to, że wciąż byliśmy w towarzystwie jego znajomych z pracy. Nie sądziłam, że aż tak nie będzie podobała mu się moja niezapowiedziana wizyta, do ostatniej chwili miałam nadzieję, że jednak się ucieszy i znowu się pomyliłam. Bardziej ucieszyłby go test ciążowy z pozytywnym wynikiem.
- Twoja żona jest tak młoda, że można byłoby posądzić cię o pedofilię – zaśmiał się byczek, który chyba celowo założył sweter o rozmiar za mały. Wyglądem przypominał raczej aktora z Hollywoodzkich produkcji, a nie zwykłego pracownika w jednej z wielu korporacji. Kątem oka zauważyłam brak obrączki na jego palcu, mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Kochanie, może przejdziemy do mojego gabinetu – objął mnie ramieniem jakby chciał pokazać, że jestem jego własnością i nikt nie ma prawa się do mnie zbliżyć. Mimo to, uśmiechał się nadal i dodał: – Jeszcze nauczysz się tutaj takich słów, które mogłabyś użyć przeciwko mnie – czym wywołał nową fale śmiechu.
Pożartowaliśmy jeszcze przez chwilę, po czym osobiście pożegnałam się z każdym z siedmiorga kolegów mojego męża oraz ucałowałam Irene w policzek. Kiedy tylko Adam zamknął za sobą drzwi do biura, od razu zrzucił maskę sztucznej sympatii i zacisnął wargi. Udałam, że tego nie widzę i wygodnie rozsiadłam się na karmelowej kanapie stojącej po prawej stronie. Zsunęłam ze stup szpilki i pozwoliłam im nierówno upaść na dywan. Adam usiadł na obitym czarną skórą fotelu.
- Nie musiałaś tutaj przychodzić, właśnie jak ty się tutaj dostałaś?
- Uśmiechnęłam się do Gabriele’a – wsunęłam dłonie pod kark i patrzyłam jak unosi się i opada moja klatka piersiowa obleczona w turkusowy sweter.
- Mam nadzieję, że tylko się uśmiechnęłaś – mruknął do siebie, po czym mówił na głos – Nie powinnaś być teraz w szkole, z tego co wiem nie skończyłaś jeszcze lekcji.
- Oni chyba mają rację, czasem wydaje mi się, że jesteś za stary na mojego męża – westchnęłam.
- Przemilczałem to, że grzebałaś w moich rzeczach, że rozmawiałaś o nas z moją szefową, ale nigdy więcej nie przychodź do mnie do pracy – powiedział spokojnie, ale bardzo stanowczo.
- Dobrze Adam, nie wiedziałam, że tego nie lubisz – powiedziałam z prawdziwą skruchą w głosie. Podniosłam się z kanapy i podeszłam do niego.
- Trudno, przyszłaś. Kończę dopiero za pół godziny, szkoda, że nie powiedziałaś wcześniej, mógłbym zapytać czy mogę wyjść wcześniej – odwrócił się ode mnie.
- Wtedy nie byłoby niespodzianki – zrobiło mi się przykro, ale po ułamku sekundy poczułam gniew przenikający każdą komórkę mojego organizmu. – Wiesz, ludzie robią sobie niespodziani, zaskakują się, a ty co? Odkąd jesteś moim mężem co chwilę pijesz z chłopakami albo… – chciałam powiedzieć „chodzisz na dziwki”, ale się powstrzymałam. – Ludzie się po prostu kochają, a ty jesteś po prostu beznadziejny.
Zapadło głuche milczenie. Wróciłam na moje miejsce na kanapie, położyłam się, ale tym razem odwrotnie tak, żebym nie mogła go widzieć. Skupiłam się na moim oddechu. Jak to możliwe, że on tak świetnie udawał? Co jeśli to wszystko było jednym, wielkim kłamstwem? Adam powinien zostać aktorem a nie moim mężem. Najpiękniejsze i najgorsze chwile w moim życiu spotkały mnie właśnie z nim i nie byłam w stanie z niego zrezygnować. Szukałam dowodów na jego zdradę, bo sama czułam się winna, a nie dlatego, że byłam zazdrosną żoną. Gdybym wtedy nie poznała Freda, gdybym piła wtedy tyle wina, do niczego by nie doszło… Właśnie, Fred. Z czasem przestałam obarczać siebie winą za to co się stało – on wykorzystał pijaną dziewczynę.
Wyjęłam z torebki telefon, znalazłam numer dawnego kochanka z zamiarem napisania do niego wiadomości. Wysłałam tylko adres kawiarni, datę i godzinę. Potem napisałam do Julii pytając czy nie ma nowych wieści w sprawie nadal nieprzytomnej Kelly, wiadomo było tylko, że dziecko cudem przeżyło, a organizm dziewczyny nadal jest bardzo słaby.
Nie słyszałam, że Adam do mnie podszedł. Zauważyłam go dopiero, gdy wyrwał mi z rąk moją komórkę i nie dając mi czasu na reakcję zaczął mnie całować. Kanapa była wąska nawet dla jednej osoby, a co dopiero kiedy on znalazł się nade mną. Wygięłam się nieznacznie, żeby nie przerywając pocałunku mógł wsunąć ręce pod moje plecy. Momentalnie zrobiło mi się gorąco i przeszedł mnie podniecający dreszcz. Chciałam, żeby całował mnie tak całymi godzinami, wtedy byłam skłonna mu wszystko wybaczyć.
- A jak ktoś przyjdzie? – zapytałam szeptem, kiedy jego ręce znalazły się pod miętową wełną.
- Masz rację – nagle się wyprostował, chociaż nigdy aż tak nie przejmował się moimi uwagami. – Pracuję jeszcze tylko pół godziny, więc dokończymy w domu albo nawet w samochodzie jeśli chcesz – ustabilizował oddech. – Poczekaj na mnie w barku na dole, jeżeli będziesz miała problem ze znalezieniem drogi, to na pewno pomoże ci jakiś mój znajomy – uśmiechnął się.
- A jeśli zacznie mnie podrywać? – zapytałam zalotnie, hamując gniew spowodowany tym, że będę musiała jeszcze poczekać na dalszy ciąg.
- Nikt nie będzie cię zaczepiał – wstał, żeby móc wziąć z biurka marker. – Zobaczysz… – podwinął rękaw mojego swetra i zaczął pisać na prawym przedramieniu dużymi, czarnymi literami: „Żona A. Ortiza. Jego i tylko jego”. Uśmiechnęłam się widząc takie wyznanie miłości, ale pocałowałam go jeszcze raz w nadziei, że pozwoli mi zostać. Podał mi jednak szpilki i pomógł je założyć. – Nie gniewaj się już na mnie.
- Przeprosisz mnie jak będziemy sami – posłałam mu całusa w powietrzu, a on udał, że go złapał.
- Wolę bardziej materialne dowody miłości – mruknął, więc odwróciła się i zatopiłam usta w jego ustach.


10 komentarzy:

  1. Długi ten rozdział i bardzo dobrze, im więcej, tym lepiej :)
    Technicznie bez zarzutu, zresztą jak zawsze :)
    Adam zdradził żonę... Naprawdę, bydlak z niego i tyle mam do powiedzenia w tym temacie :/ Nie bał się, że ktoś ich przyłapie? A potem od razu jak gdyby nigdy nic chce się kochać ze swoją żoną.. Drań i tyle.
    Strasznie dużo różnych emocji i zwrotów akcji, czekam na więcej.
    Marta

    OdpowiedzUsuń
  2. zauważyłam dwa małe błędy : "pochłaniał widok jej stup" - stÓp i "Blondynka wpatrywał się w kartki" - wpatrywałA . poza tym jest bez zarzutu :)
    Adamowi tylko jedno w głowie - masakra ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zawsze świetny rozdział ;) Nie rozumiem Adama raz jest taki opiekuńczy i czuły w stosunku do swojej żony, a następnie ją zdradza i znów udaje kochającego mężczyznę.
    Nie mogę się doczekać co będzie dalej ;) Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. nadrobię zaległości - obiecuję. więcej informacji na ten temat znajduje się w bocznej kolumnie na moim blogu,
    przepraszam

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej. Wreszcie znalazłam czas, żeby do Ciebie wpaść. Tzn. powinnam uczyć się do kartkówki i testu, ale wolę skomentować rozdział u Ciebie :D
    Rozdział jak zawsze super. Ja nie wiem, jak ty to robisz? Normalnie pozazdrościć.
    Ja nie wiem, Adam zdradza April i to jeszcze w pracy, z jedną z pracownic. I na dodatek w jego biurze. To jest o-b-r-z-y-d-l-i-w-e!! Nie wiem, że on potem potrafi jej spojrzeć w oczy.
    Ja bym nie potrafiła.
    Wiem, że April też nie jest aniołkiem, ale ona zdradziła go raz, no maks dwa. A on to robi cały czas.
    Kocha ją w końcu, czy nie? Bo jego zachowanie bardziej przemawia za tym drugim.
    I jeszcze bardzo milutko ją powitał, gdy przyszła do niego do pracy. Bo było mu to nie na rękę.
    Ciekawi mnie, po co April chce się spotkać z Fredem.
    I cały czas nie lubię Adama, jak dla mnie jest skończonym dupkiem. Brzydzę się nim.
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
    Następnym razem postaram się skomentować szybciej :)
    Życzę weny.
    Buziaki, Maarit:*

    OdpowiedzUsuń
  6. Haha, szczerze mówiąc,to ta asystentka,czy jak to ona tam,to może w prawdziwym życiu za takie coś serio zdobyła awans. No cóż, szara rzeczywistość. Cóż Ci mogę powiedzieć na temat rozdziału. Jak zawsze, świetny. Nic dodać,nic ująć.

    http://modaprzemijastylpozostajex3.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. No i znowu ją zdradził. Grrr..Jak można? ;c
    Szkoda, że April nie przyszła szybciej może w końcu miałaby pewność jaki naprawdę jest jej mąż.
    Ogólnie rozdział bardzo ciekawy :)
    Przepraszam, że komentuję dopiero teraz.
    U mnie pojawił się nowy rozdział, zapraszam :))
    Pozdrawiam ! ;3

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny pomysł na opowiadanie:) zainteresowała mnie postać głównej bohaterki. jej mąż nie bardzo przypadł mi do gustu...
    czekam na kolejny.

    Zapraszam! Już wkrótce Prolog w http://lot-po-marzenia.blogspot.com/, zachęcam do zapoznania się z opowiadaniem i- jeśli się ma ochotę- zapisania się do "Informowanych".:) Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  9. Jakoś przypadkowo trafiłam na twojego bloga i zainteresował mnie :). Przeczytałam już wszystkie rozdziały i jestem pod wrażeniem. Pisz dalej, jestem bardzo ciekawa :). Zapraszam do siebie na www.slowo-pisane.blog.pl
    Pozdrawiam, Lena

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej. Nie wiedziałam gdzie to napisać, więc piszę tutaj. Jakby co, to odpowiedziałam Ci na moim asku. Nie wiem, czy dostaniesz informację, że to zrobiłam, dlatego Cię informuję :)

    PS. Jakby co, to możesz usunąć ten komentarz, bo nie jest na temat opowiadania.

    Buziaki, Maarit :*

    OdpowiedzUsuń