- Musimy
tam iść? – nie miałam ochoty zmieniać lokalu.
-
Kochanie, tylko na godzinę.
Pożegnaliśmy
się, zabraliśmy swoje rzeczy i Adam wyprowadził mnie na zewnątrz. Czułam się
świetnie, ale biorąc pod uwagę minę mojego męża, wyglądałam okropnie. Kiedy
tylko usiadłam w wygodnym fotelu, od razu chciałam zasnąć, ale Adam swoim
głosem skutecznie mi to uniemożliwiał. Nie spałam, ale ocknęłam się, kiedy
zatrzymaliśmy się na jakiejś stacji benzynowej. Zaskoczyło mnie to, bo Adam
nigdy nie tankował w mojej obecności. Jednak jeszcze bardziej zaskoczyło mnie
to, że otworzył drzwi także z mojej strony. Wychodząc zauważyłam, że Adam
zaparkował tak, żeby nie tamować ruchu innych pojazdów.
Kupiliśmy
kawę. Nie czułam chłodu, chociaż to już początek stycznia, a Adam wciąż
pocierał zziębnięte dłonie. Nadal nie oddałam mu rękawiczek, a swoje chyba
gdzieś zgubił, może zostawił.
-
Niedobrze mi – powiedziałam po pierwszym łyku.
- Będzie
tylko lepiej – chyba nie sądził, że aż tyle wypiłam. Optymista.
Wyrzucił
styropianowy kubeczek i zapytał o toalety. Wszedł ze mną do damskiej. Małe
pomieszczenie lśniło czystością, ale denerwowało mnie rażące światło. Adam nie
zwrócił na to uwagi, tylko odkręcił wodę. Obmył twarz.
- Zmyj
makijaż – poprosił, ale nie mogąc doczekać się mojej reakcji, sam zaczął szukać
chusteczek do demakijażu w mojej małej torebce. Posłużenie zamknęłam oczy
pozwalając, żeby on się mną zajął. Umyłam twarz chłodną wodą i spojrzałam na
siebie w lustrze. Bez makijażu nie wyglądałam najgorzej, ale Adam i tak chciał
udoskonalić moją urodę. Oparłam się o chłodne płytki.
- Sama
pomalujesz sobie oczy? – pomachał mi tuszem przed twarzą. Zamiast tego wzięłam
grzebień i rozczesałam włosy. Adam był bardzo delikatny, najpierw trochę mnie
przypudrował, a potem nałożył tusz. Wyglądałam lepiej. Poprawił mi sukienkę. W
jego rękach byłam jak bezwładna lalka. Pocałował mnie i i otworzył drzwi.
Kupiliśmy
jeszcze jedną kawę, ale tym razem z cukrem. Ta też była niesmaczna, ale pod
naporem oczu Adama wypiłam prawie cały kubek.
W
samochodzie było ciepło i przyjemnie. Kawa trochę zniwelowała skutki takiej
ilości alkoholu, więc nie byłam już tak śpiąca. Miałam tylko nadzieję, że nie
będziemy długo bawić u Tonnego. Nie przepadałam za nim, a za jego żona jeszcze
bardziej. Była zbyt sztuczna, nie uważałam jej za dobrą kandydatkę na
powierniczkę.
Adam
nacisnął przycisk dzwonka. Nie musieliśmy długo czekać, prawie natychmiast w
drzwiach stanął Tonny. Miał na sobie idealnie skrojony garnitur, a raczej tylko
części, bo marynarka już dawno wisiała na oparciu krzesła. Powitał mnie
serdecznie jak młodą kuzynkę, a nie żonę swojego znajomego.
- Już
myśleliśmy, że nie przyjedziecie – mówił całując mnie w policzki – April jak
zwykle zjawiskowa…
- Adam
też niczego sobie – za jego plecami pojawiła się Amber. Zaniemówiłam na jej widok.
Miała na sobie wściekle różową sukienkę, ale nie wyglądała w niej jak
landrynka, tylko jak perfekcyjna gospodyni perfekcyjnego przyjęcia. Spojrzałam
na jej idealnie zaczesane w kok włosy, kilka kosmyków okalało jej młodzieńczo
wyglądającą twarz. Nawet jej makijaż był nienagannie wykonany. – Kochanie,
zaproś gości do środka.
Weszliśmy.
Od razu Tonny zdjął mi płaszcz, a Amber wzięła okrycie Adama. Przeszliśmy do
salonu, w którym było kilkanaście osób – żadnej nie znałam.
- Czego
się napijecie? – kobieta chciała, żebyśmy czuli się jak najlepiej.
- Nie,
dziękujemy. April już nie pije, a ja prowadzę – wytłumaczył mój partner.
Zmarszczyłam brwi. Dlaczego wcześniej nie zareagowałam na to, że wsiadł za
kierownicę pod wpływem? No tak, ja byłam pod większym. Uśmiechem podziękowałam
mu za wybrnięcie z sytuacji. Nie chciałam więcej pić, nie po takiej dawce
kofeiny.
- Nie
będę namawiać. April, może pozwolisz ze mną? Moje koleżanki chętnie cię
poznają.
- Będzie
mi bardzo miło – odpowiedziałam, ale bez przekonania.
Amber
zyskała w moich oczach, na szczęście jej przyjaciółki nie sprawiały wrażenia
pustych i reprezentowały sobą wysoki poziom. Na jednym z foteli siedziała
dziewczyna, która od razu zwróciła moją uwagę. Na oko miała dwadzieścia lat, na
pewno nie więcej niż dwadzieścia pięć. Zastanawiałam się tylko czy była córką
jednego z pracowników czy młoda partnerka.
Usiadłam
na kanapie, a Amper przedstawiła mnie towarzystwu, nawet nie próbowałam
zapamiętać imion nowych znajomych. Po chwili dostałam Cappuccino, o które
poprosiłam panią domu. Uwielbiałam ten delikatny smak kawy stłumionej mlekiem.
- Twój
mąż jest niebywale przystojny – zaczęła jedna z kobiet.
- Och,
Kate ma rację – dodała druga. Skąd one miały tyle energii? Przecież dochodziła
już druga, a ja znowu byłam senna.
W
gabinecie Tonnego zgromadzili się mężczyźni, przystojni, dobrze zbudowani,
inteligentni, zdolni i gotowi na wszystko. Przybycie Adama wzbudziło niemałe
zainteresowanie wśród podpitych już mężczyzn. Wszyscy przedstawili mu się
osobiście, Tonny patrzył na to z uśmiechem. Dopiero po wymienieniu uprzejmości
podał mu szklankę z bardzo drogą whisky, nie oszczędzał na tym przyjęciu.
Gabinet
połączony z obszerną biblioteką nie zmienił się od ostatniej wizyty Adama.
Przybyło tylko kilka miejsc, które mogli zająć goście Tonnego. Ortiz, mimo
krótkiego stażu i nieznajomości tych ludzi, nie czuł się nieswojo. Jedynie
sprawa ostatniego dłużnika nie dawała mu spokoju, a szczególnie to, że nie
wiedział czy oni już o tym wiedzą. I skąd wiedziała o tym Lili.
Tak
blondynka o pięknych lazurowych oczach na pewno będzie mściła się na nim za
zakończenie burzliwego romansu. Westchnął ciężko.
Nie brał
czynnego udziału w dyskusji, raczej przysłuchiwał się wypowiedziom innych. Nie
pił też dużo. Jednak ten wieczór wciąż rysował się przed nim pod wyraźnym
znakiem niepokoju i wiszącej nad nim wizji zwolnienia. Jeszcze bardziej niż
utraty posady bał się utraty dobrej opinii, na którą pracował tyle czasu. Wszyscy,
którzy znali go choć trochę lepiej, doskonale wiedzieli, że można na niego
liczyć w bardzo dyskretnych sprawach. Dopiero po godzinie zaczęli rozmawiać o
interesach. Adam słuchał, ale wychodząc musiał ponownie zapytać Tonnego o adres
nowego dłużnika.
Odetchnął
z ulgą, kiedy około czwartej wszyscy wrócili do salony, gdzie przy winie
gawędziły dziewczyny. Nikt nie poruszył tematu jego ostatniego zadania.
Prawie
pisnęłam z radości, kiedy zobaczyłam Adama. Nareszcie skończyła się ta farsa.
Mimo, że spędziłam czas w miłym towarzystwie, byłam zbyt zmęczona i nadal zbyt
pijana, żeby móc się tym rozkoszować. Wyszliśmy pierwsi, ale nikt nie uznał
tego za nietakt. Marzyłam jedynie o tym, żeby położyć się do łóżka. Starałam
się nie zasnąć w samochodzie, ale to było silniejsze ode mnie, tym bardziej, że
Adam znowu zaczął nucić pod nosem tą samą niezmienną melodię.
Mężczyzna
siedział wyprostowany, był zbyt spięty, żeby móc się rozluźnić. Wciąż
prześladowało go uczucie upokorzenia i wstydu, chociaż jeszcze nikt, oprócz
Lili, nie zarzucił mu nie profesjonalizmu.
Musiał
załatwić tą sprawę i to jak najszybciej, ale jeszcze nie dzisiaj.
W domu
nie było nikogo. Adam z trudem otworzył drzwi wejściowe, bo w ramionach trzymał
śpiącą żonę. Zdjął buty i skierował się do swojej sypialni.
-
Kochanie, zaraz będziesz mogła odpocząć – mówił do mnie łagodnie. Znowu czułam
się jak lalka w jego silnych rękach. Chociaż nie włączył światła, rozbierał
mnie powoli jakby rozkoszując się samych zarysem mojego ciała. Kiedy zostałam w
samej bieliźnie, pozwolił mi się położyć i przykrył kołdrą. Wyciągnęłam do niego
ręce, ale on pocałował jedynie moje dłonie. Widziałam jak rozpina koszulę, ale
zasnęłam kiedy tylko zamknął za sobą drzwi do łazienki. Mimo ogromnego
zmęczenia i starań Adama, żeby mnie nie zbudzić, wystarczyło, że położył dłoń
na moim ramieniu, a ja już otworzyłam oczy.
-
Kochanie, śpij – wyszeptał.
- Która
godzina? – zapytałam sennie.
- Po
piątej. Przytul się – wtuliłam się w niego. Nie pachniał już alkoholem i
papierosami, którymi przesiąkł na tych dwóch imprezach. Kropelki wody spływały
z jego włosów. Zamruczałam cicho, kiedy pocałował mnie w czoło.
- Kocham
cię, wiesz? – zamknęłam oczy.
- Wiem,
kochanie – odparł głosem pozbawionym emocji.
- Skąd
wiesz? Przecież ci nie mówiłam – uśmiechnęłam się, ale nie usłyszałam żadnej
odpowiedzi. Poczułam tylko jak napina mięśnie.
Wtulona
w ramiona męża, omamiona alkoholem nie
mogłam się poruszyć.
Adam
wiedział, że nie powinien tego robić, ale znowu musiał wyjść zanim ktokolwiek
to zauważy. Teraz nie musiał się bardzo strać, żeby mnie nie obudzić. Założył
jeansy i białą koszulę. Zapinając kolejne guziki zastanawiał się nad planem
działania, ale postać spokojnie śpiącej żony skutecznie kierowała jego myśli na
inny tor. Patrzył na jej ciało tyko do połowy okryte kołdrą, na jej jasną
skórę, piersi przytrzymywane przez czarny stanik. Miał ochotę wziąć ją w
ramiona i całować bez końca. Zdziwiła go przemiana jaka w nim zaszła przez
ostatnie miesiące. Kochał ją i chciał chronić przed całym światem, wcześniej
coś takiego czuł jedynie do Matyldy. Tęsknił za nią, a April miał teraz przy
sobie, leżała prawie nago w jego łóżku ze srebrną obrączką na serdecznym palcu.
Wyszedł.
Nie przejął się faktem, że w jego krwi nadal był alkohol i wsiadł do samochodu.
Pół godziny później był już przed kamienicą gdzie spodziewał się zastać
ostatniego dłużnika. Wpisał kod i wszedł do środka. Już na schodach uderzył go
zapach nocnej imprezy, więc prawie wbiegł na ostatnie piętro.
Dochodziła
już ósma, ale nikt nie przeciął mu drogi, żaden cień go nie minął. Zatrzymał
się dopiero przed drzwiami. Wyjął dorobiony klucz i sam sobie otworzył, tylko
po przekroczeniu progu zamknął drzwi na zamek. Sprawdził czy ma naładowaną broń
i wszedł głębiej. Od razu usłyszał chrapanie, dopiero po dwóch krokach zauważył
śpiącego szatyna, a obok niego jakąś blondynkę. Rozłożona kanapa optycznie
zmniejszała i tak mały już pokój. Siadając na sfatygowanym, czarnym fotelu rozpiął
płaszcz i czekał aż chłopak sam otworzy oczy. Przez ten czas przyglądał się
jego partnerce, chociaż leżała odwrócona do niego plecami, uznał, że musi być
piękną, młodą kobietą. Skądś kojarzył te lekko falowane włosy, delikatne
ramiona.
Nie mógł
i nie chciał dłużej czekać. Podniósł się ociężale i wyjął z kieszeni taśmę,
żeby zakleić usta kobiecie – nie chciał, żeby ktokolwiek krzyczał. Odwrócił ją
delikatnie starając się, żeby nikogo nie obudzić. Zasłonił jej usta, ale
zobaczył jej oczy. Jej słodkie, niebieskie oczy, oczy słodkiej Lili. Wzdrygnął
się, ona zdążyła tylko jęknąć, nawet nie próbowała się wyrwać. Wiedziała po co
tutaj przyszedł i nie była aż tak głupia, żeby mu przeszkadzać.
- Co ty
tu robisz? – chłopaka obudził jęk blondynki.
- Nie
przypominam sobie, żebyśmy byli na ty – Adam natychmiast przystawił mu broń do
czoła. Znieruchomiał. – Prosiłem cię o coś grzecznie, ale ty nie słuchasz,
tylko pieprzysz się z… nią – nie przeszło mu przez gardło imię byłej kochanki.
Lili nie wyglądała na zaskoczoną, leżała spokojnie patrząc na Adama lodowatymi
oczami.
Uśmiechała
się.
Intryga
– pomyślał.
To już któreś z kolei nominacje, za które serdecznie dziękuję AUTORCE TEGO BLOGA. Oczywiście polecam go wszystkim czytelnikom, warto zajrzeć i zostać na dłużej. Sądzę, że to ostatnie tego typu wyróżnienia, bo już niedługo kończy się moja przygoda z tym blogiem.
Najpierw Liebster Award:
1. Jak zaczęła się Twoja przygoda z
pisaniem?
To było bardzo dawno, sama nie wiem
dlaczego zaczęłam pisać. Pisałam już w podstawówce, ale to opowiadanie zaczęłam
dopiero w gimnazjum (teraz jestem już prawie w 3 liceum – przeglądając stare
rozdziały widzę jak zmieniło się mój styl pisania).
2. Spełniło się kiedyś jakieś Twoje
marzenie?
Tak, te mniejsze spełniają się dzięki moim
przyjaciołom.
3. Jak przeżywasz dołujące dni?
Maluję oczy – wtedy łatwiej mi nie płakać. Piszę
o przyjaciela, to naprawdę pomaga.
4. Co sądzisz o transseksualistach?
Ludzie są różni, jeżeli nie narzucają mi
swoich wartości, to niech robią co chcą, ale nie podoba mi się kiedy ludzie
wychodzą na ulicę i obnoszą się ze swoją innością, bo czy ja chodzę i krzyczę np.
że jestem hetero?
5. W jaki sposób zniechęciłabyś do siebie
natarczywą osobę?
Ignorowanie, spokojna rozmowa.
6. Jak najczęściej spędzasz sobotnie
wieczory?
Odpoczywam. Rozmawiam przez telefon, czytam, uczę się.
7. Twój najzabawniejszy sen?
Nie mam zabawnych snów, raczej złe albo
przykre.
8. Jakie jest Twoje ulubione miasto w
Polsce?
Nie mam takiego. Uważam, że każde może być
urocze jeżeli ma się dużo czasu i wie na co zwracać uwagę.
9. Najlepszy film jaki w życiu obejrzałaś,
to...?
Ciężko powiedzieć, oceniam filmy sugerując
się książkami na podstawie których zostały zrealizowane, więc niezmiennie jest
to „Ojciec Chrzestny”, ale tylko pierwsza część.
10. Jak spędzisz resztę wakacji?
W domu, będę czytać, dokończę opowiadanie i
zacznę się uczyć.
11. Ile masz lat? :D
Już osiemnaście.
Teraz Versatile Blogger Award i kolejne fakty o mnie:
Teraz Versatile Blogger Award i kolejne fakty o mnie:
1. Mój chłopiec ma na imię Adam i mam
nadzieję, że tego nie czyta.
2. Na lewym nadgarstku noszę potrójna, czarną wstążkę.
3. Do pisania często motywują mnie (oprócz
komentarzy) sny.
4. W życiu nie zapaliłam papierosa.
5. Czasami żałuję, że obdarzyłam głównych
bohaterów opowiadania nadprzyrodzonymi zdolnościami.
6. Codziennie przed wyjściem do szkoły piję
kubek owocowej herbaty bez względu na porę roku.
7. Uwielbiam mieć wszystko poukładane, chociaż częściej w moim otoczeniu panuje nieporządek.
Cóż powiedzieć - przestałam systematycznie pisać i tym bardziej cieszę się, że mam jeszcze jakieś komentarze pod postami. Nie będziecie się musieli już męczyć z historią Adama i April - jeszcze jeden rozdział.
Pozdrawiam i ściskam.
Wasza A .
Cóż powiedzieć - przestałam systematycznie pisać i tym bardziej cieszę się, że mam jeszcze jakieś komentarze pod postami. Nie będziecie się musieli już męczyć z historią Adama i April - jeszcze jeden rozdział.
Pozdrawiam i ściskam.
Wasza A .
Hej, jeju bardzo Cię przepraszam za brak komentarzy z mojej strony. Szkoła mnie wykańcza, codziennie mam coś, zero czasu dla siebie :(
OdpowiedzUsuńAdam czasem potrafi być taki czuły i delikatny, że aż szok.
Są w nim tak jakby dwie postacie. Ta dobra i ta zła.
Kurde, chłopak, który by zrobił makijaż dziewczynie, raczej nie spotykane.
To nieźle zaszalała Ap z alkoholem.
Spotkanie u jego pracodawcy, trochę nudne dla Ap i dla Adama chyba też.
April tylko czekała aż stamtąd pójdą, w sumie jej się nie dziwię, trochę tam było sztywno.
Czasem jest dla mnie ciekawe, że Adam tyle razy wsiadł za kółko po alkoholu i nigdy nie spowodował wypadku...
Dobra, idę czytać kolejne rozdziały.