Do domu wróciliśmy po dwudziestej pierwszej, byłam już trochę zmęczona, więc z przyjemnością pozwoliłam wyręczyć się w noszeniu zakupów. Otworzyłam drzwi przed obładowanym torbami Bastianem i z ulgą zdjęłam buty. Zdziwiły nas cisza i półmrok panujący w środku, więc mężczyzna położywszy zakupy na podłodze zaczął skradać się do salonu. Spodziewaliśmy się włamywaczy, a spotkaliśmy czekających na nas Adama i Justina. Ten drugi wstał, położył mi dłonie na ramionach i w ojcowskim geście złożył pocałunek na moim czole. Zaskoczona spojrzałam na Adama. Miał taki łagodny wyraz twarzy, uśmiechał się lekko mrużąc oczy.
- Bardzo się
cieszymy – powiedział, a drugi demon wstał od stołu i bez słowa pocałował mnie
siarczyście. Zakręciło mi się w głowie i upadłabym gdyby nie podtrzymały mnie
jego ramiona. Uwielbiałam kiedy całował mnie w taki sposób. Nie wiedziałam o co
mu chodziło, ale kiedy już odzyskałam równowagę jeszcze mocniej wpięłam się w
jego zmysłowe usta.
- To najpiękniejszy
prezent jaki mogłaś mi dać – wyszeptał biorąc oddech.
- Bastian ci
już powiedział? – wymownie spojrzałam na towarzysza moich zakupów. – To miała
być niespodzianka, miałeś dowiedzieć się dopiero w święta.
- Jesteś
wspaniała – ujął moją twarz w dłonie i jeszcze raz mnie pocałował.
Justin zniecierpliwiony kilkuminutowym
pocałunkiem zakaszlał, żeby zwrócić na siebie naszą uwagę. W tym czasie Bastian
przytaszczył do salonu moje łupy.
Adam oderwał
się ode mnie, jego oczy były jeszcze bardziej rozognione niż zawsze, przyłożył
mi palec do ust i powiedział, żebym nigdzie się nie ruszała. Justin odsunął mi
krzesło i pomógł usiąść. Miał na sobie białą koszulę, ale bez krawata, tylko
złote spinki migotały przy mankietach. Ostatni raz w białej koszuli widziałam
go na ślubie, więc wyglądało na to, że dzisiaj też jest bardzo ważny dzień. Po
chwili demon z powrotem znalazł się w pokoju, ale tym razem z dwoma wielkimi,
różowym pudłami.
- To jest prezent
dla ciebie – postawił je na stole przede mną.
- Ale do świąt
jeszcze daleko – zauważył Bastian.
- A kto po
południu piekł pierniki? – odciął się. – Kochanie otwórz, ale najpierw to
mniejsze – podsunął mi jedno z pudełek.
Ostrożnie
rozerwałam papier jakbym obawiała się co najmniej bomby atomowej, ale w środku
jak zwykle był materiał, czyli kolejna sukienka, ale tym razem nie czarna,
tylko jasno-niebieska. Ucałowałam go w oba policzki, chociaż wiedziałam, że
spodziewał się bardziej wylewnego podziękowania.
- Adam, nie
trzeba było.
- Ależ to nie
jest prezent tylko ode mnie, podziękuj też Justinowi.
Już chciałam
rzucić mu się na szyję, ale ten powstrzymał mnie mówiąc, że mam ją jak
najszybciej przymierzyć. Wyjęłam ją z kartonu i zwróciłam się do drzwi.
- Jeszcze buty
– Bastian podał mi delikatne, beżowe baleriny.
Nie obcasy?
Wreszcie nauczyłam się chodzić na szpilkach, a oni nagle kupują mi płaskie
buty. To wszystko było co najmniej podejrzane, ale nie chciałam psuć tej
„rodzinnej” atmosfery. Zapaliłam światło w moim pokoju i już po kilku sekundach
za zasuwałam już suwak z biegnący wzdłuż lewego boku. Wydawała mi się trochę za
duża w niektórych miejscach, ale cóż nawet Adam może się kiedyś mylić.
Uśmiechnęłam się do swojego odbicia w lustrze, założyłam buty i krokiem modelki
weszłam do salonu.
- Wiedziałem,
że będziesz cudownie wyglądała – Adam objął mnie w pół. – A teraz usiądź i
otwórz drugi prezent.
Zdziwiła mnie
przesadna grzeczność mojego faceta, ale nie chciałam go urazić jakimś
komentarzem, więc w milczeniu rozpakowałam drugi podarunek. Wszyscy trzej
usiedli wokół mnie i z niecierpliwością w oczach mnie ponaglali. Moje oczy
przybrały rozmiary dwóch spodków.
- Co to jest?
– wyjęłam balsam na rozstępy, oliwkę do masażu antycellulitowego i dziesiątki
innych kosmetyków. – Sugerujesz, że jestem… gruba?
Roześmiał się
i nie zważając na to, że zła zrzuciłam jego dłoń z mojego uda, położył ją tam
jeszcze raz.
- Nie powinnaś
się teraz denerwować – pocałował mnie w ramię.
Justin był
zaszokowany moim zachowaniem, a Bastian – prezentem.
- Adam,
powiedz mi, ale tylko jednym zdaniem, o co tu chodzi – próbowałam zachować
spokój.
- Nie musisz
udawać, ja już wszystko wiem i jestem najszczęśliwszym facetem na świecie.
Bałaś mi się o tym powiedzieć? Kochanie, dlaczego? Wiem, że czasem jestem
nieprzewidywalny, ale ty nie musisz się mnie obawiać. Nigdy nie zrobię ci
krzywdy – pocałował wierzch mojej dłoni.
- Adam poczekaj
z tymi pieszczotami – przerwał Justin – czyli to nie ty? – spojrzał na mnie.
- Co nie ja?
Kupiłam Adamowi zegarek, ale to nie powód, żeby kupować mi kremy na rozstępy.
- Nie jesteś w
ciąży? – Adam spojrzał mi głęboko w oczy. Rozejrzałam się po obecnych – Justin
spokojnie czekał na moją odpowiedź, a twarz Bastiana przybrała kredowy kolor.
- Nie, skąd
wam to przyszło do głowy?
- A to? –
wyjął z kieszeni test ciążowy uprzednio włożony do plastikowego woreczka, tak
tylko Adam mógł wpaść na coś takiego. – Ale to nie jest moje – odparłam.
- Przecież nie
moje, ani nie Justina i sądzę, że Bastiana też nie. Rozumiem, że na razie nie
chciałaś obwieszczać nam tej wiadomości, ale nie mogłem się powstrzymać – znowu
mnie pocałował.
- Adam, co ty
nadpobudliwy jesteś? – w końcu zdołał wyprowadzić go z równowagi. – Wyjdź sam
albo ja ci pomogę.
Wiedziałam, że
jedynie wzrokiem mogę poprosić Adama, żeby został – rozkaz Justina nawet w
formie prośby był rozkazem i żaden z nas nie mógł się do niego nie dostosować. Mój
mąż posłusznie opuścił salon, a Justin zanim zaczął mówić, odczekał aż
usłyszymy trzask zamykanych drzwi frontowych.
- To prawda,
Adam znalazł ten test w koszu i pierwszą myślą jaka przyszła nam do głowy to,
że właśnie ty jesteś w ciąży. Jeśli chciałaś zrobić mu niespodziankę, to trzeba
było lepiej go ukryć – uśmiechnął się na chwilę, ale zaraz spoważniał – powiedz
prawdę. Boisz się Adama, tak? Nie masz pewności czy to jego dziecko?
Milczałam
przyglądając się swoim dłoniom.
- Nie chcesz
rozmawiać przy Bastianie? – spojrzał na niego wymownie.
W głowie kołatały mi się dziesiątki
myśli, ale żadna z niech nie była na tyle odpowiednia, żeby wypowiedzieć ją na
głos. Czekałam, aż któryś z nich powie coś pierwszy, któryś stanie w mojej
obronie, wytłumaczy to, czego ja nie byłam w stanie wyjaśnić. Wyprostowałam się
na krześle.
- Nie, jej nie
chodzi o mnie – zamiast mnie odpowiedział Bastian.
Adam chodził w
kółko przed domem. Zdenerwowany zaczął łamać palce – to nie spodobałoby się
April – powiedział sam do siebie po czym sięgnął po srebrną papierośnicę i taką
samą zapalniczkę. Zanim zapalił papierosa złamał kilka z nich, ręce tak mu się
trzęsły, że nie był w stanie rozniecić ognia. Wiadomość o ciąży była dla niego
jak grom z jasnego nieba, ale od dawna nic nie wbiło się w jego chłonny umysł z
taką siłą. Wycieńczony ogromem emocji oparł się ramieniem o drzwi jakby chciał
usłyszeć, o czym mówi Justin. Przypominał sobie te wszystkie noce, które
spędzał na niekończących się pocałunkach i te wieczory, kiedy jego wierność
była narażona na próby. Westchnął patrząc w niebo. Zaczęło robić się zimno.
- To nie jest
test April – powiedział spokojnie Bastian.
- Sebastianie
Lowinie co chcesz nam przez to powiedzieć? – Justin przeniósł na niego swój
wzrok.
- To Kelly –
zawiesił głowę na ramionach, ale nie był załamany, po prostu nie mógł znieść
jego spojrzenia.
No ładnie, a już myślałam, że April zaszła w ciąże. Ciekawe co dalej ; )
OdpowiedzUsuńjejku, już się przestraszyłam, że to Ap.
OdpowiedzUsuńale Po Adamie się tego nie spodziewałam, takiej troskliwości? jejku, jeśli Ap faktycznie byłaby w stanie błogosławionym, to nie zdziwiłabym się , gdyby aż tak obawiała się reakcji Adama. ale on sie chyba cieszył, to dobrze,
ale co to za Kelly? czyżby dziewczyna Sebastiana? jeszcze ciężarna?
wyczuwam kłopoty, a to wahanie Ap, też nie jest za ciekawe, czyżby też się obawiała maluszka w drodze?
pozdrawiam :*
Żyję chwilą.
Ciekawy rozdział : ) Już czekam na kolejny : D http://swwagiie.blogspot.com/ : )
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do Liebster Blog Award :)
OdpowiedzUsuńWięcej informacji na moim blogu :D
justikiki.blogspot.com
Wow *.* no nie spodziewałam się tego . Super rozdział . Czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńhttp://youwillneverlovemelikeiloveyou.blogspot.com/
Niesamowite. Już myślałam, że to April jest w ciąży, ale to byłoby zbyt banalne. :) Świetnie Ci poszło, naprawdę! Jestem zachwycona.
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się twój styl pisania. Także oddzielenie dialogów od reszty ułatwia czytanie. Nie ma błędów ani ortograficznych, ani stylistycznych więc kolejny plus :P Jedyne do czego mogę się przyczepić to zbyt długi tekst. Gdybyś rozdziały ociupinkę skróciła wszystko byłoby wspaniale. :)
OdpowiedzUsuńPs. W odpowiedzi na twoje pytanie: 2 rozdział pojawi się jutro wieczorem.
thx za komentarz
http://cos-dla-romantyczek.blogspot.com/
Wow! Już byłam przerażona, że April jest w ciąży. Na szczęście, to tylko Kelly. Ale.. Czy to znaczy, że Bastian zrobił dzieciaka koleżance głównej bohaterki? Chociaż nie... Bardzo możliwe, że źle myślę, co jest bardzo możliwe ;).
OdpowiedzUsuńPoza tym, *uderzenia w bęben* wróciłam do pisania. W końcu!
http://sekret-wiecznosci.blogspot.com/
Super piszesz i masz bardzo fajny blog pozdrawiam i
OdpowiedzUsuńzapraszam do obserwowania mojego bloga i skomentowania
ostatniego posta hania-blog-day.blogspot.com
Hej!
OdpowiedzUsuńChcesz miec,reklame bloga w postaci filmiku? Możesz miec za darmo i szybko na stronie:http://zielona-zwiastunownia.blogspot.com
Z chęcią zrobimy tobie filmik i postaramy się zrobic jak najlepiej XD
Czekam na ciebie! :D
Chyba sie zakochałam *.*
OdpowiedzUsuńPrzczytałam to wszytsko w jeden dzień i chcę więcej! Pisz, pisz, pisz, pisz!
Z tą ciążą, to na serio sie przeraziłam, ale to szczegół ;p
Sylwia ;D
PS. Wejdziesz? :> http://w-zagadce-zycia.blogspot.com/
Ahh - niech April mi odda sukienkę! Om om om *-*
OdpowiedzUsuńŻeś mnie przeraziła z tą ciążą.. Już naprawdę myślałam, że to od April! Uff. :D
Rozdział jest mistrzowski. Zresztą co się dziwić - to przecież Twój! ♥
Jeśli znalazłabyś troszkę czasu, by skomentować mojego bloga to bardzo proszę, bo przecież sama wiesz jakie to jest ważne. Odwdzięczę się tym samym :)
http://modaprzemijastylpozostajex3.blogspot.com/