Nie zrobiłam nic.
Całą niedzielę spędziłam na czytaniu notatek z historii i zużywaniu kolejnych chusteczek. Nikt do mnie nie przeszedł, ja nie chciałam do nikogo wychodzić. Naiwnie sądziłam, że Adam stanie w progu mojego pokoju i ze smutkiem w swoich wiecznie rozognionych oczach powie to jedno, magiczne słowo. Nic takiego się nie stało. Na telefon ze szpitala też próżno czekałam.
Całą niedzielę spędziłam na czytaniu notatek z historii i zużywaniu kolejnych chusteczek. Nikt do mnie nie przeszedł, ja nie chciałam do nikogo wychodzić. Naiwnie sądziłam, że Adam stanie w progu mojego pokoju i ze smutkiem w swoich wiecznie rozognionych oczach powie to jedno, magiczne słowo. Nic takiego się nie stało. Na telefon ze szpitala też próżno czekałam.
Odliczałam godziny wieczności wpatrując cię w tarczę zegarka,
który kupiłam dla mojego męża.
Wciąż byłam wściekła na Adama, ale nie mogłam dłużej zwlekać ze
wstaniem z łóżka. Odkąd Justin dowiedział się o moim opuszczeniu się w nauce,
nie było mowy o niepójściu na zajęcia. Wzięłam szybki prysznic, założyłam
czarną koszulę i dżinsy i już chciałam wyjść na korytarz, kiedy mój wzrok
przykuła biała koperta. Wzięłam ją do ręki i zaczęłam wolno obracać w palcach.
Papier był odrobinę chropowaty, pachniał starą bibliotekę, ale największy
uśmiech na mojej twarzy wywołała czerwona, woskowa pieczęć. Nie sądziłam, że
ktoś jeszcze lakuje listy. Nawet nie słyszałam kiedy w nocy skradał się do
mojej sypialni. Rozdarłam papier i moim oczom ukazały się idealnie kreślone
litery.
„Moja Ap,
kochanie moje najmilsze, każda noc bez Ciebie, to jak noc spędzona na pustyni, na
pustyni uczuć. Tęsknota za Tobą wypala moje serce i chociaż sam do tego
doprowadziłem, to nie jestem w stanie zmazać twojej nienawiści. Wiem, że ten
świstek nic nie zmieni, ale przeprosiny to wszystko na co mogę się teraz
zdobyć. Nie mogę powiedzieć ci tego w twoje zapłakane oczy. Nie jesteś pierwszą
dziewczyną, którą skrzywdziłem, ale pierwszą, którą uderzyłem. Tak bardzo cię
przepraszam, tak bardzo tęsknię, tak bardzo kocham, chociaż tego nie rozumiem,
bo kto zrozumiałby miłość stałby się miliarderem.”
Cały Adam –
nie mógł powstrzymać się od żartu – moja twarz była tak poharatana, że nawet
delikatny uśmiech sprawiał mi ból. Zgniotłam kartkę w dłoni i zdenerwowana
rzuciłam ją w kąt. Na klamce była zawieszona druga taka sama koperta.
Otworzyłam ją bez namysłu:
„Moja Ap,
kochanie moje najmilsze, byłem pewny, że wyrzucisz poprzednią kartkę, jaka ty
jesteś przewidywalna… Pisemne przeprosiny nie sprostały Twoim oczekiwaniom,
kochanie – jesteś coraz bardziej przewidywalna, powinnaś to zmienić. Nie lubisz
kiedy piszę jak romantyk, więc powiem wprost – Casablanka, Dirty Dancing, Rambo czy Ojciec Chrzestny? O
20.00. Kolacja i przeprosiny. Nie przyjmuję odmowy.”
Tą kartkę także zgniotłam i rzuciłam
na podłogę. Nie mogłam zapomnieć o tym, że mnie uderzył.
Znowu miał rację – nie lubiłam kiedy
był delikatny, wolałam kiedy był twardy i sam najlepiej wiedział, co będzie dla
mnie najlepsze. Potrzebowałam kogoś takiego, może był to negatywny wpływ
dzieciństwa pozbawionego silnego, męskiego autorytetu.
W korytarzu natknęłam się na Justina.
- April, ja zawiozę cię dzisiaj do
szkoły – zatrzymał
mnie łapiąc za ramię.
- A gdzie Adam? – zapytałam zdezorientowana.
- Musiał być wcześniej w firmie, ale
powiedział, że będzie o osiemnastej. Następnym razem jak będziesz kłócić się z
Adamem to proszę nie rzucać talerzami w kuchni – zaśmiał się.
- Słucham? Ja nie rzucałam w nikogo
zastawą. Adam ci już wszystko powiedział? –
zaniepokoiłam się.
- Powiem wprost – spoważniał – odkąd
tu jesteś przysparzasz nam coraz więcej problemów. Mogłabyś się trochę
uspokoić? Adam nigdy się tak nie zachowywał, ilu jeszcze mężczyzn ma cię
przelecieć, żebyś zrozumiała, że jesteś żoną Adama? – jego tęczówki przybrały nienaturalny
granatowy odcień.
- Ty wiesz? – bardziej stwierdziłam, niż zapytałam.
- Oczywiście, że wiem. Ty się lepiej
zastanów czy on wie, a raczej co zrobisz, kiedy się dowie – nie wiedziałam co powiedzieć. – Nie masz żadnego planu? Tak
sądziłem. To bardzo nierozsądne z twojej strony, ale czy ty kiedykolwiek
zrobiłaś coś rozsądnego? Chyba tylko wyjście za Adama, chociaż nie do końca, to
był jego pomysł, ty w życiu byś na to nie wpadła. Za piętnaście minut masz
czekać na mnie w samochodzie – rozkazał.
Szybko zjadałam płatki z zimnym
mlekiem – moje standardowe śniadanie nawet jeżeli na dworze było minus 6
stopni, tak jak dzisiaj – i pobiegłam do samochodu, w którym czekała na mnie
Justin. Zmienił się odkąd pierwszy raz go zobaczyłam, jakby wydoroślał i
zmężniał, jego rysy się wyostrzyły, a ton głosu obniżył, nie mówiąc już o
klatce piersiowej, która znacznie się rozrosła, ale nadal wydawał mi się
mniejszy i słabszy zarówno od Adama jak i od Bastiana.
- Kim będzie nowy członek rodziny? – zapytałam zapinając pasy, żeby uniemożliwić mu
powrót do poprzedniego tematu.
- Adam naprawdę nic ci nie powiedział?
Sądzę, że jak wrócisz ze szkoły sama ją poznasz, mam nadzieję, że się
zaprzyjaźnicie. Będzie spała w starym pokoju Jake’a.
- Ona? – prawie krzyknęłam. – Jak to dziewczyna? Ja nie
chcę w naszym domu żadnych innych kobiet!
- Nie denerwuj się, chciałem tylko
sprawdzić twoja reakcję. Boisz się, że ktoś będzie mógł zagrozić twojej pozycji
w naszym domu, jesteś taka zabawna.
- Nie nabijaj się ze mnie – uspokoiłam się. – Jak mam wytłumaczyć znajomym to? – wskazałam na opuchnięty policzek i
rozcięte usta.
- Coś wymyślisz, chociaż patrząc na te
obrażenia, nie kłamiesz najlepiej.
Nie wiedziałam skąd Justin wie to
wszystko, ale nie to było teraz moim największym zmartwieniem. Bałam się, że
może powiedzieć o tym Adamowi. Żałowałam? Nie wiem. Wysiadałam na odśnieżonym
parkingu szkolnym i od razu weszłam do budynku. Przed klasą czekała już na mnie
Julia.
- Dobrze, że już jesteś – uściskała mnie – musimy porozmawiać. O Boże
co ci się stało? – pisnęła
widząc stan mojej twarzy. – To
Adam?
- Ciszej – właśnie tego pytania się obawiałam. Nie
chciałam, żeby ktokolwiek robił z tego sensację.
- Dobrze… oczywiście… – mówiła rozgorączkowana rozglądając się we
wszystkie strony – nie
możemy iść na angielski, musimy porozmawiać – wzięła mnie za rękę i poprowadziła
do małego baru, który znajdował się naprzeciwko naszej szkoły. Nie
protestowałam. Usiadłyśmy przy małym, okrągłym stoliku, ona zamówiła dwa
Cappuccino, a ja przyglądałam się jak roztapiają się ostatnie płatki śniegu
wplątane w moje nieułożone włosy. Rozmowa z kimś normalnym, nawet kosztem
wagarów, była mi potrzebna.
- April, ty wiedziałaś, że Kelly
spotyka się z Bastianem? – zapytała
delikatnie przechylając głowę.
- Tak – zastanawiałam się ile mogę jej powiedzieć – znaczy nie wiedziałam o tym
od początku, dopiero ostatnio Bastian mi o tym powiedział – napiłam się.
- Ty wiesz, że ona jest w ciąży? – szepnęła jak najciszej umiała.
- Skąd o tym wiesz? – bystro spojrzałam jej w oczy. Na pewno Kelly jej
o tym powiedziała.
- Od niej, tobie nie powiedziała, bo
Bastian to brat twojego chłopaka.
- Męża – poprawiłam ją odruchowo,
dopiero po ułamku sekundy zorientowałam się co jej powiedziałam.
- O Boże – przecedziła przez zęby – ty masz już męża, Kelly
spodziewa się dziecka… Nie wiem co powiedzieć – milczała przez chwilę. – Adam dowiedział się, że nie spałaś
u mnie i cię uderzył, tak? –
w jej głosie nie było współczucia czy zrozumienia, jakby w myśli mówiła sobie
„dobrze ci tak”.
- Nie chcę o tym rozmawiać – odpowiedziałam wymijająco. – Co teraz zamierza zrobić
Kelly?
- Na początku chciała usunąć, ale jej
matka powiedziała, że tylko po jej trupie będzie mogła zabić jej wnuka, więc
teraz na pewno urodzi. Tylko że, że Bastian w ogóle nie poczuwa się do
odpowiedzialność. Nie chciał z nią w ogóle o tym rozmawiać. Dał jej kasę na
skrobankę i zostawił samą. Dobrze, że jej rodzice nie wiedzą, że to on
zmajstrował jej dziecko, bo chyba by go zabili.
Dobrze, że nie wiedzą, bo gdyby
spróbowali, to Sebastian pierwszy zabiłby ich z zimną krwią.
Zrezygnowałyśmy z uczestnictwa w
zajęciach na rzecz odwiedzin Kelly, która od tygodnia nie pojawiła się w
szkole. Musiała być załamana, a my jako jej najlepsze przyjaciółki nie mogłyśmy
dopuścić do tego, żeby spędzała całe dnie w czterech ścianach. Dwadzieścia
minut później stałyśmy już przed drzwiami niezbyt dużego domu a Julia
uporczywie przyciskała dzwonek. Otworzyła nam matka Kelly, trochę zmartwiona,
trochę ucieszona naszą wizytą, ale wpuściła nas do środka i pokazała mojej
przyjaciółce drogę do pokoju swojej córki.
- April… – zatrzymała mnie na chwilę i zaczęła mówić
beznamiętnym tonem – ja wiem,
że Kelly spotykała się z Lowinem, ty go znasz, prawda? To nie jest duże
miasteczko…
- Proszę pani, ja naprawdę nie mam z
tym nic wspólnego – próbowałam
się bronić – Bastian to
wolny strzelec, nikt nie ma na niego wpływu, tym bardziej ja – zrobiło mi się przykro, kiedy
zobaczyłam jej spojrzenie przepełnione uczuciem niesprawiedliwości i bólem,
których sprawcą był mój „przyjaciel”. –
On jest w szoku, nie spodziewał się, że zostanie ojcem, nie potrafi odnaleźć
się w tej sytuacji. Pani mąż wie, że to dziecko Bastiana?
- Kelly nam nic nie powiedziała, bała
się naszej reakcji, przypadkiem usłyszałam jak mówi o tym Julii. Dopiero kiedy
odmówiła chodzenia do szkoły… nie ufa nawet mi, a co dopiero ojcu, ale po
co ja ci to wszystko mówię, ty masz swoje życie – usiadła na krześle czekając
aż opuszczę pokój. Przykucnęłam przed nią, żeby móc spojrzeć w jej zmęczone
oczy.
- Obiecuję, że z nim o tym porozmawiam – powiedziała chociaż byłam na
sto procent pewna, że Bastian mnie nie posłucha. Dla niego liczyły się
przelotne romanse, a nie zobowiązujące związki.
- April,
proszę pani! – usłyszałyśmy
przeraźliwy Julii. Poderwałyśmy się z miejsc i pobiegłyśmy do sypialni naszej
przyjaciółki. – Myślałam, że
ona śpi, ale nie odpowiada i ma taki płytki oddech – zaczęła gorączkowo wyjaśniać.
- Zadzwońcie po pogotowie! – kobieta rzuciła się do córki.
Julia zakryła usta dłonią z trudem powstrzymując wybuch płaczu, a
ja zadzwoniłam najpierw na pogotowie, potem do Sebastiana. Był zaskoczony moim
telefonem, ale bardziej zaskoczyła go wiadomość o próbie samobójczej jego byłej
dziewczyny.
Rewelacja :)
OdpowiedzUsuńCzekam na nn
Pozdrawiam :D
Nie dziwię się Ap że uległa i postanowiła pójść z Adamem, po mimo iż była na niego totalnie zła za to że ją uderzył. W końcu to jej mąż. Dobrze, że postanowiła w końcu wybrać się do szkoły ! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na next :)
Genialne !
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział :))
Świetne! Nie mogę doczekać się ciągu dalszego :D
OdpowiedzUsuńjustikiki.blogspot.com
Świetnie piszesz... Szkoda mi April, ale Kelly też. Ciekawe czy Kelly dojdzie do siebie po próbie samobójczej ;/
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie na 1 rozdział :)
http://kolorowezycie14.blogspot.com/
Rozdział świetny. Opowiadanie zdecydowanie nadaje się na książkę i to taką z wyższej półki :)
OdpowiedzUsuńNadal nie mogę uwierzyć w to że Adam uderzył April ; /
Czekam na nexta ;)
Fenomenalne! Widzę tu duży talent do pisania...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :) : mrkerix.blogspot.com
Chłopcy są bardzo płytcy i powierzchowni. Sebastian zachował się w tej sytuacji najgorzej jak tylko mógł. A biedna Kelly będzie teraz przez niego cierpieć i próbować się okaleczać?! Co to , to nie. Ciekawe jaka będzie reakcja Bastiana na to wszystko. Pisz szybko ! :D
OdpowiedzUsuńHej. Rozdział jak zawsze ŚWIETNY !! Piszesz świetnie, nie zdziwię się, jak kiedyś zobaczę na półce w księgarni Twoją książkę. Z wielką chęcią ją kupię.
OdpowiedzUsuńAdam jest taki odważny, że nie potrafił prosto w oczy powiedzieć April - przepraszam. Tylko swoje uczucia i przeprosiny napisał na kartce. A niby taki twardy i bezpośredni facet, który niczego się nie boi. Taaa...
Mam nadzieję, że Kelly jakoś wyjdzie z tego. To bardzo smutna sytuacja. Ciekawe, czy Bastian wreszcie pociągnie się do odpowiedzialności i zajmie się Kelly i dzieckiem, które jej zrobił. Bo na razie zachowuje się jak zwykły dzieciak, który ma wszystko w dupie. Oby się wreszcie obudził.
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. JA CHCE WIĘCEJ !!! Kocham to opowiadanie <3 Jestem Twoją fanką.
Jak zawsze życzę ocean weny. Ściskam, Maarit :)
Jejku. Jakie to piękne. Ogromy talent. Gratuluję.;**
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny.♥
Rozdział jest jak zawsze wyśmienity. Jestem trochę jak April - czekam na kogoś, aby do mnie przyszedł, ale tak, to sama nie wyjdę. :D
OdpowiedzUsuńHaha, ale akcja z tymi kartkami. Mam nadzieję, że ta próba samobójcza Kelly się nie udała,a Bastian w końcu chociaż trochę spoważnieje.
Jeśli znalazłabyś troszkę czasu, by skomentować mojego bloga to bardzo proszę, bo przecież sama wiesz jakie to jest ważne. Odwdzięczę się tym samym :)
http://modaprzemijastylpozostajex3.blogspot.com/
+ Zapraszam na konkurs, wystarczy kliknąć to na dole.
Konkurs na design bloga :3
Kolejny ciekawy i emocjonujący rozdział....ehh jak ja nie lubię tego Adama...
OdpowiedzUsuńCzekam już na kolejną część i mam nadzieję, że z Kelly wszystko w porządku!
http://cos-dla-romantyczek.blogspot.com/
Boskie, uwielbiam, cudne <3
OdpowiedzUsuńCzekam na dalszą część <3
Pozdrawiam i powodzenia w pisaniu :)
margarett-world.blogspot.com
hmm, widzę, że dodałaś nowa zakładkę z bohaterami. :P
OdpowiedzUsuńzaryzykuję stwierdzenie, że Kelly miała słabą psychikę. wiadomo, że ciąża w liceum nie jest szczytem marzeń, ale to jednak żywa istotka.
"nie możemy iść na anielski, musimy porozmawiać " chyba miało być na angielski :) już mi się skojarzyło z Anielską i małym Mikołajem. :P a co! zrobię małą reklamę koleżance. :)
ciekawa jestem reakcji Seby. może w końcu spoważnieje i weźmie wszytko na klatę jak prawdziwy facet? fajnie by było.
Przepraszam, mała literówka, ale już poprawiłam.
UsuńDziękuję.
dokładnie, może po tym telefonie Sebastian przejrzy na oczy i poniesie konsekwencje swojego czynu - Kelly sama sobie dziecka nie zrobiła.
OdpowiedzUsuńWłaśnie Sebastian....
OdpowiedzUsuńOgólnie rozdział dobry, choć wg mnie troszeczkę gorszy od poprzednich. :)
Mimo wszystko przyjemnie się czytało ^^
http://zaczytanakasia.blogspot.com/
Hej. Zostałaś nominowana przeze mnie do The Versalite Blogger. Moim zdaniem w pełni na to zasługujesz!
OdpowiedzUsuńJezuu *.* Jak te opowiadanie wciąga!
OdpowiedzUsuńObserwuję i liczę na to samo :)
Zapraszam do siebie : http://hanixofficial.blogspot.com/
Hej. Nominowałam Cię do The Versalite Blogger. Co tu dużo mówić, jesteś po prostu świetna ;)
OdpowiedzUsuńŚciskam, Maarit
no no próba samobójcza, ciekawe co będzie dalej? czekam nn O.o
OdpowiedzUsuń