sobota, 13 lipca 2013

Rozdział XXV





Nie zrobiłam nic.
Całą niedzielę spędziłam na czytaniu notatek z historii i zużywaniu kolejnych chusteczek. Nikt do mnie nie przeszedł, ja nie chciałam do nikogo wychodzić. Naiwnie sądziłam, że Adam stanie w progu mojego pokoju i ze smutkiem w swoich wiecznie rozognionych oczach powie to jedno, magiczne słowo. Nic takiego się nie stało. Na telefon ze szpitala też próżno czekałam.
Odliczałam godziny wieczności wpatrując cię w tarczę zegarka, który kupiłam dla mojego męża.
Wciąż byłam wściekła na Adama, ale nie mogłam dłużej zwlekać ze wstaniem z łóżka. Odkąd Justin dowiedział się o moim opuszczeniu się w nauce, nie było mowy o niepójściu na zajęcia. Wzięłam szybki prysznic, założyłam czarną koszulę i dżinsy i już chciałam wyjść na korytarz, kiedy mój wzrok przykuła biała koperta. Wzięłam ją do ręki i zaczęłam wolno obracać w palcach. Papier był odrobinę chropowaty, pachniał starą bibliotekę, ale największy uśmiech na mojej twarzy wywołała czerwona, woskowa pieczęć. Nie sądziłam, że ktoś jeszcze lakuje listy. Nawet nie słyszałam kiedy w nocy skradał się do mojej sypialni. Rozdarłam papier i moim oczom ukazały się idealnie kreślone litery.
„Moja Ap, kochanie moje najmilsze, każda noc bez Ciebie, to jak noc spędzona na pustyni, na pustyni uczuć. Tęsknota za Tobą wypala moje serce i chociaż sam do tego doprowadziłem, to nie jestem w stanie zmazać twojej nienawiści. Wiem, że ten świstek nic nie zmieni, ale przeprosiny to wszystko na co mogę się teraz zdobyć. Nie mogę powiedzieć ci tego w twoje zapłakane oczy. Nie jesteś pierwszą dziewczyną, którą skrzywdziłem, ale pierwszą, którą uderzyłem. Tak bardzo cię przepraszam, tak bardzo tęsknię, tak bardzo kocham, chociaż tego nie rozumiem, bo kto zrozumiałby miłość stałby się miliarderem.”
Cały Adam – nie mógł powstrzymać się od żartu – moja twarz była tak poharatana, że nawet delikatny uśmiech sprawiał mi ból. Zgniotłam kartkę w dłoni i zdenerwowana rzuciłam ją w kąt. Na klamce była zawieszona druga taka sama koperta. Otworzyłam ją bez namysłu:
„Moja Ap, kochanie moje najmilsze, byłem pewny, że wyrzucisz poprzednią kartkę, jaka ty jesteś przewidywalna… Pisemne przeprosiny nie sprostały Twoim oczekiwaniom, kochanie – jesteś coraz bardziej przewidywalna, powinnaś to zmienić. Nie lubisz kiedy piszę jak romantyk, więc powiem wprost – Casablanka,  Dirty Dancing,  Rambo czy Ojciec Chrzestny? O 20.00. Kolacja i przeprosiny. Nie przyjmuję odmowy.”
Tą kartkę także zgniotłam i rzuciłam na podłogę. Nie mogłam zapomnieć o tym, że mnie uderzył.
Znowu miał rację – nie lubiłam kiedy był delikatny, wolałam kiedy był twardy i sam najlepiej wiedział, co będzie dla mnie najlepsze. Potrzebowałam kogoś takiego, może był to negatywny wpływ dzieciństwa pozbawionego silnego, męskiego autorytetu.
W korytarzu natknęłam się na Justina.
- April, ja zawiozę cię dzisiaj do szkoły – zatrzymał mnie łapiąc za ramię.
- A gdzie Adam? – zapytałam zdezorientowana.
- Musiał być wcześniej w firmie, ale powiedział, że będzie o osiemnastej. Następnym razem jak będziesz kłócić się z Adamem to proszę nie rzucać talerzami w kuchni – zaśmiał się.
- Słucham? Ja nie rzucałam w nikogo zastawą. Adam ci już wszystko powiedział? – zaniepokoiłam się.
- Powiem wprost – spoważniał – odkąd tu jesteś przysparzasz nam coraz więcej problemów. Mogłabyś się trochę uspokoić? Adam nigdy się tak nie zachowywał, ilu jeszcze mężczyzn ma cię przelecieć, żebyś zrozumiała, że jesteś żoną Adama? – jego tęczówki przybrały nienaturalny granatowy odcień.
- Ty wiesz? – bardziej stwierdziłam, niż zapytałam.
- Oczywiście, że wiem. Ty się lepiej zastanów czy on wie, a raczej co zrobisz, kiedy się dowie – nie wiedziałam co powiedzieć. – Nie masz żadnego planu? Tak sądziłem. To bardzo nierozsądne z twojej strony, ale czy ty kiedykolwiek zrobiłaś coś rozsądnego? Chyba tylko wyjście za Adama, chociaż nie do końca, to był jego pomysł, ty w życiu byś na to nie wpadła. Za piętnaście minut masz czekać na mnie w samochodzie – rozkazał.
Szybko zjadałam płatki z zimnym mlekiem – moje standardowe śniadanie nawet jeżeli na dworze było minus 6 stopni, tak jak dzisiaj – i pobiegłam do samochodu, w którym czekała na mnie Justin. Zmienił się odkąd pierwszy raz go zobaczyłam, jakby wydoroślał i zmężniał, jego rysy się wyostrzyły, a ton głosu obniżył, nie mówiąc już o klatce piersiowej, która znacznie się rozrosła, ale nadal wydawał mi się mniejszy i słabszy zarówno od Adama jak i od Bastiana.
- Kim będzie nowy członek rodziny? – zapytałam zapinając pasy, żeby uniemożliwić mu powrót do poprzedniego tematu.
- Adam naprawdę nic ci nie powiedział? Sądzę, że jak wrócisz ze szkoły sama ją poznasz, mam nadzieję, że się zaprzyjaźnicie. Będzie spała w starym pokoju Jake’a.
- Ona? – prawie krzyknęłam. – Jak to dziewczyna? Ja nie chcę w naszym domu żadnych innych kobiet!
- Nie denerwuj się, chciałem tylko sprawdzić twoja reakcję. Boisz się, że ktoś będzie mógł zagrozić twojej pozycji w naszym domu, jesteś taka zabawna.
- Nie nabijaj się ze mnie – uspokoiłam się. – Jak mam wytłumaczyć znajomym to? – wskazałam na opuchnięty policzek i rozcięte usta.
- Coś wymyślisz, chociaż patrząc na te obrażenia, nie kłamiesz najlepiej.
Nie wiedziałam skąd Justin wie to wszystko, ale nie to było teraz moim największym zmartwieniem. Bałam się, że może powiedzieć o tym Adamowi. Żałowałam? Nie wiem. Wysiadałam na odśnieżonym parkingu szkolnym i od razu weszłam do budynku. Przed klasą czekała już na mnie Julia.
- Dobrze, że już jesteś – uściskała mnie – musimy porozmawiać. O Boże co ci się stało? – pisnęła widząc stan mojej twarzy. – To Adam?
- Ciszej – właśnie tego pytania się obawiałam. Nie chciałam, żeby ktokolwiek robił z tego sensację.
- Dobrze… oczywiście… – mówiła rozgorączkowana rozglądając się we wszystkie strony – nie możemy iść na angielski, musimy porozmawiać – wzięła mnie za rękę i poprowadziła do małego baru, który znajdował się naprzeciwko naszej szkoły. Nie protestowałam. Usiadłyśmy przy małym, okrągłym stoliku, ona zamówiła dwa Cappuccino, a ja przyglądałam się jak roztapiają się ostatnie płatki śniegu wplątane w moje nieułożone włosy. Rozmowa z kimś normalnym, nawet kosztem wagarów, była mi potrzebna.
- April, ty wiedziałaś, że Kelly spotyka się z Bastianem? – zapytała delikatnie przechylając głowę.
- Tak – zastanawiałam się ile mogę jej powiedzieć – znaczy nie wiedziałam o tym od początku, dopiero ostatnio Bastian mi o tym powiedział – napiłam się.
- Ty wiesz, że ona jest w ciąży? – szepnęła jak najciszej umiała.
- Skąd o tym wiesz? – bystro spojrzałam jej w oczy. Na pewno Kelly jej o tym powiedziała.
- Od niej, tobie nie powiedziała, bo Bastian to brat twojego chłopaka.
- Męża – poprawiłam ją odruchowo, dopiero po ułamku sekundy zorientowałam się co jej powiedziałam.
- O Boże – przecedziła przez zęby – ty masz już męża, Kelly spodziewa się dziecka… Nie wiem co powiedzieć – milczała przez chwilę. – Adam dowiedział się, że nie spałaś u mnie i cię uderzył, tak? – w jej głosie nie było współczucia czy zrozumienia, jakby w myśli mówiła sobie „dobrze ci tak”.
- Nie chcę o tym rozmawiać – odpowiedziałam wymijająco. – Co teraz zamierza zrobić Kelly?
- Na początku chciała usunąć, ale jej matka powiedziała, że tylko po jej trupie będzie mogła zabić jej wnuka, więc teraz na pewno urodzi. Tylko że, że Bastian w ogóle nie poczuwa się do odpowiedzialność. Nie chciał z nią w ogóle o tym rozmawiać. Dał jej kasę na skrobankę i zostawił samą. Dobrze, że jej rodzice nie wiedzą, że to on zmajstrował jej dziecko, bo chyba by go zabili.
Dobrze, że nie wiedzą, bo gdyby spróbowali, to Sebastian pierwszy zabiłby ich z zimną krwią.
Zrezygnowałyśmy z uczestnictwa w zajęciach na rzecz odwiedzin Kelly, która od tygodnia nie pojawiła się w szkole. Musiała być załamana, a my jako jej najlepsze przyjaciółki nie mogłyśmy dopuścić do tego, żeby spędzała całe dnie w czterech ścianach. Dwadzieścia minut później stałyśmy już przed drzwiami niezbyt dużego domu a Julia uporczywie przyciskała dzwonek. Otworzyła nam matka Kelly, trochę zmartwiona, trochę ucieszona naszą wizytą, ale wpuściła nas do środka i pokazała mojej przyjaciółce drogę do pokoju swojej córki.
- April… – zatrzymała mnie na chwilę i zaczęła mówić beznamiętnym tonem – ja wiem, że Kelly spotykała się z Lowinem, ty go znasz, prawda? To nie jest duże miasteczko…
- Proszę pani, ja naprawdę nie mam z tym nic wspólnego – próbowałam się bronić – Bastian to wolny strzelec, nikt nie ma na niego wpływu, tym bardziej ja – zrobiło mi się przykro, kiedy zobaczyłam jej spojrzenie przepełnione uczuciem niesprawiedliwości i bólem, których sprawcą był mój „przyjaciel”. – On jest w szoku, nie spodziewał się, że zostanie ojcem, nie potrafi odnaleźć się w tej sytuacji. Pani mąż wie, że to dziecko Bastiana?
- Kelly nam nic nie powiedziała, bała się naszej reakcji, przypadkiem usłyszałam jak mówi o tym Julii. Dopiero kiedy odmówiła chodzenia do szkoły… nie ufa nawet mi, a co dopiero ojcu, ale po co ja ci to wszystko mówię, ty masz swoje życie – usiadła na krześle czekając aż opuszczę pokój. Przykucnęłam przed nią, żeby móc spojrzeć w jej zmęczone oczy.
- Obiecuję, że z nim o tym porozmawiam – powiedziała chociaż byłam na sto procent pewna, że Bastian mnie nie posłucha. Dla niego liczyły się przelotne romanse, a nie zobowiązujące związki.
- April, proszę pani! – usłyszałyśmy przeraźliwy Julii. Poderwałyśmy się z miejsc i pobiegłyśmy do sypialni naszej przyjaciółki. – Myślałam, że ona śpi, ale nie odpowiada i ma taki płytki oddech – zaczęła gorączkowo wyjaśniać.
- Zadzwońcie po pogotowie! – kobieta rzuciła się do córki.
Julia zakryła usta dłonią z trudem powstrzymując wybuch płaczu, a ja zadzwoniłam najpierw na pogotowie, potem do Sebastiana. Był zaskoczony moim telefonem, ale bardziej zaskoczyła go wiadomość o próbie samobójczej jego byłej dziewczyny.

21 komentarzy:

  1. Rewelacja :)
    Czekam na nn
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie dziwię się Ap że uległa i postanowiła pójść z Adamem, po mimo iż była na niego totalnie zła za to że ją uderzył. W końcu to jej mąż. Dobrze, że postanowiła w końcu wybrać się do szkoły ! :)
    Pozdrawiam i czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialne !
    Czekam na następny rozdział :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne! Nie mogę doczekać się ciągu dalszego :D
    justikiki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetnie piszesz... Szkoda mi April, ale Kelly też. Ciekawe czy Kelly dojdzie do siebie po próbie samobójczej ;/
    zapraszam do mnie na 1 rozdział :)
    http://kolorowezycie14.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział świetny. Opowiadanie zdecydowanie nadaje się na książkę i to taką z wyższej półki :)
    Nadal nie mogę uwierzyć w to że Adam uderzył April ; /
    Czekam na nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Fenomenalne! Widzę tu duży talent do pisania...
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :) : mrkerix.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Chłopcy są bardzo płytcy i powierzchowni. Sebastian zachował się w tej sytuacji najgorzej jak tylko mógł. A biedna Kelly będzie teraz przez niego cierpieć i próbować się okaleczać?! Co to , to nie. Ciekawe jaka będzie reakcja Bastiana na to wszystko. Pisz szybko ! :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej. Rozdział jak zawsze ŚWIETNY !! Piszesz świetnie, nie zdziwię się, jak kiedyś zobaczę na półce w księgarni Twoją książkę. Z wielką chęcią ją kupię.
    Adam jest taki odważny, że nie potrafił prosto w oczy powiedzieć April - przepraszam. Tylko swoje uczucia i przeprosiny napisał na kartce. A niby taki twardy i bezpośredni facet, który niczego się nie boi. Taaa...
    Mam nadzieję, że Kelly jakoś wyjdzie z tego. To bardzo smutna sytuacja. Ciekawe, czy Bastian wreszcie pociągnie się do odpowiedzialności i zajmie się Kelly i dzieckiem, które jej zrobił. Bo na razie zachowuje się jak zwykły dzieciak, który ma wszystko w dupie. Oby się wreszcie obudził.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. JA CHCE WIĘCEJ !!! Kocham to opowiadanie <3 Jestem Twoją fanką.
    Jak zawsze życzę ocean weny. Ściskam, Maarit :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jejku. Jakie to piękne. Ogromy talent. Gratuluję.;**
    Czekam na kolejny.♥

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział jest jak zawsze wyśmienity. Jestem trochę jak April - czekam na kogoś, aby do mnie przyszedł, ale tak, to sama nie wyjdę. :D
    Haha, ale akcja z tymi kartkami. Mam nadzieję, że ta próba samobójcza Kelly się nie udała,a Bastian w końcu chociaż trochę spoważnieje.
    Jeśli znalazłabyś troszkę czasu, by skomentować mojego bloga to bardzo proszę, bo przecież sama wiesz jakie to jest ważne. Odwdzięczę się tym samym :)
    http://modaprzemijastylpozostajex3.blogspot.com/

    + Zapraszam na konkurs, wystarczy kliknąć to na dole.
    Konkurs na design bloga :3

    OdpowiedzUsuń
  12. Kolejny ciekawy i emocjonujący rozdział....ehh jak ja nie lubię tego Adama...
    Czekam już na kolejną część i mam nadzieję, że z Kelly wszystko w porządku!

    http://cos-dla-romantyczek.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Boskie, uwielbiam, cudne <3
    Czekam na dalszą część <3

    Pozdrawiam i powodzenia w pisaniu :)

    margarett-world.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. hmm, widzę, że dodałaś nowa zakładkę z bohaterami. :P
    zaryzykuję stwierdzenie, że Kelly miała słabą psychikę. wiadomo, że ciąża w liceum nie jest szczytem marzeń, ale to jednak żywa istotka.
    "nie możemy iść na anielski, musimy porozmawiać " chyba miało być na angielski :) już mi się skojarzyło z Anielską i małym Mikołajem. :P a co! zrobię małą reklamę koleżance. :)
    ciekawa jestem reakcji Seby. może w końcu spoważnieje i weźmie wszytko na klatę jak prawdziwy facet? fajnie by było.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, mała literówka, ale już poprawiłam.
      Dziękuję.

      Usuń
  15. dokładnie, może po tym telefonie Sebastian przejrzy na oczy i poniesie konsekwencje swojego czynu - Kelly sama sobie dziecka nie zrobiła.

    OdpowiedzUsuń
  16. Właśnie Sebastian....
    Ogólnie rozdział dobry, choć wg mnie troszeczkę gorszy od poprzednich. :)
    Mimo wszystko przyjemnie się czytało ^^
    http://zaczytanakasia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Hej. Zostałaś nominowana przeze mnie do The Versalite Blogger. Moim zdaniem w pełni na to zasługujesz!

    OdpowiedzUsuń
  18. Jezuu *.* Jak te opowiadanie wciąga!
    Obserwuję i liczę na to samo :)
    Zapraszam do siebie : http://hanixofficial.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Hej. Nominowałam Cię do The Versalite Blogger. Co tu dużo mówić, jesteś po prostu świetna ;)
    Ściskam, Maarit

    OdpowiedzUsuń
  20. no no próba samobójcza, ciekawe co będzie dalej? czekam nn O.o

    OdpowiedzUsuń