sobota, 15 czerwca 2013

Rozdział XX






- April, proszę cię, idź po Adama – z oszołomienia wyrwał mnie spokojny głos Justina. – Tylko… albo nie, lepiej go nie denerwuj.
Nie wiedziałam co mam o tym wszystkim myśleć i chociaż obawiałam się impulsywnej reakcji niedoszłego ojca wolałam po niego iść niż słuchać tego, co Justin ma do powiedzenia prawdziwemu ojcu. Wstałam od stołu, w korytarzu zarzuciłam na siebie kurtkę i wzięłam płaszcz dla Adama. Kiedy wychodziłam z salonu Bastian uśmiechnął się do mnie blado, nie chciał, żebym słyszała jak dostaje reprymendę. Wiedziałam, że na zwykłej rozmowie się nie skończy.
Otwierając drzwi prawie przyczyniłam się do upadku Adama – mógł się o nie nie opierać. W ostatnie chwili podtrzymał się o ścianę. Wyjął papierosa z ust, żeby mnie pocałować, ale odkręciłam głowę uniemożliwiając mu pocałunek w usta, musnął jedynie mój policzek. Widząc niepewność w moich oczach cofnął się dwa kroki.
- Bastian zmajstrował dziecko jakiejś dziwce, tak?
- Tak i nie – zdenerwował mnie nazywając Kelly w taki sposób. Podałam mu okrycie. Wściekły zapinał kolejne guziki.
- A ja głupi miałem nadzieję, że jesteś w ciąży, co więcej, że jesteś w ciąży ze mną, że mnie kochasz. Już myślałem, że będę trzymał te maleństwo na rękach, uczył je grać w piłkę…
- I zabijać ludzi – przerwałam mu.
- Nie masz pojęcia o czym ty mówisz – złapał mnie za ramiona i mocno potrząsnął – nie wiesz… nie znasz życia, jesteś jeszcze za małą gówniarą, żeby to zrozumieć i jeszcze śmiesz mówić, że będę złym ojcem. A jaką ty byłabyś matką? Kochać kogoś takiego jak ty to przekleństwo!
- Puść mnie – poprosiłam łamiącym się głosem. – Proszę cię puść mnie.
- Oczywiście – pocałował moje ręce w miejscach gdzie jeszcze przed chwilą zaciskały się jego palce. Nie przeszkadzało mu to, że i tak nie czuję jego ust przez kurtkę. – Chodź do pokoju – wymruczał mi do ucha.
- Adam, nie. To dla mnie za dużo, Kelly jest moją przyjaciółką, a teraz będzie miała dziecko z Bastianem.
- Pójdziesz teraz do mojego pokoju – rozkazał.
- Tobie chodzi tylko o jedno, a ja nie jestem twoją zabawką – przycisnął mnie mocno do siebie.
- Nie jesteś moją zabawką, ale moją żoną, a to do czegoś zobowiązuje – całował moje wargi rozgrzanymi ustami nie zważając na to, że próbuję mu się wyrwać. – A teraz grzecznie pójdziesz ze mną do mojej sypialni i będziemy długo starać się o potomka.
- Zawieś mnie do Julii albo pójdę do niej na piechotę.
Musiało upłynąć kilkanaście sekund zanim Adam zrozumiał czego od niego żądałam. Spojrzał na mnie z ukosa i już chciał się na mnie rzucić, ale powstrzymał go odgłos otwieranych drzwi. Justin stał w progu wyraźnie zdziwiony naszą obecnością. Bastian stał za nim ze spuszczoną głową.
- Myślałem, że poszliście na spacer albo przynajmniej zamknęliście się w pokoju. Róbcie co chcecie, ale my musimy się przejść – wypchnął przyszłego ojca na zewnątrz.
- Tak się składa, że właśnie Adam odwozi mnie do Julii.
- Może najpierw do niej zadzwoń – zaproponował.
Adam sprowokowany jego wzrokiem podał i swój telefon. Z pamięci napisałam numer przyjaciółki, na szczęście od razu odebrała. Po krótkiej wymianie uprzejmości okłamałam ją mówiąc, że w naszym domu pękła rura i zalała kilka pokoi, w tym także mój. Oczywiście zgodziła się na nocowanie. W czasie rozmowy on wciąż patrzył na mnie mając nadzieję, że dziewczyna odmówi.
Po kilku minutach, w czasie których zdążyłam zapakować do sportowej torby najpotrzebniejsze rzeczy, siedzieliśmy w klimatyzowanym samochodzie. Pierwsza małżeńska kłótnia. Westchnęłam cicho, czym zwróciłam na siebie jego uwagę, ale on miał minę zawodowego pokerzysty. Jak można było kochać kogoś takiego? Zatrzymał się przed jej domem i pożegnał mnie przelotnym pocałunkiem.
- Będę po ciebie o 10 – postanowił.
Odjechał z piskiem opon. Nawet nie byłam w stanie wyobrazić sobie jak teraz się czuł, a czuł się jak skopany, porzucony pies.
Julia powitała mnie serdecznym uściskiem wyrażając tym szczere ubolewanie nad zniszczonym pokojem. Dom jej rodziców był mniejszy od domu demonów, ale o wiele bardziej przytulny, a oni czekali na mnie w korytarzu, bardzo cieszyli się, że poznali koleżankę jedynej córki. Uprzejmie podziękowałam im za gościnę i poszłam z Julią do jej pokoju. Podała mi kubek wypełniony gorącą czekoladą. Usiadłam na jej ogromnym łóżku przykrytym niebieską narzutą i zaczęłam opowiadać o katastrofie.
- Wiem, że to dziwnie zabrzmi, ale ja nie będę u ciebie nocować – powiedziałam otwarcie.
- Pokłóciłaś się z Adamem? – zapytała z troską w głosie.
- Można tak powiedzieć. Wyjdę przez okno, nie martw się o mnie, będę tutaj o 9. Jakby ktoś pytał całą noc spędziłam u ciebie – nie czekając na jej odpowiedz wyskoczyłam przez okno – tylko szybko zgaś światło, żeby twoim rodzicom nie przyszło do głowy, żeby nas odwiedzić. To dla mnie bardzo ważne, pamiętaj jesteś moją przyjaciółką – dodałam i mimo nocy bez trudu trafiłam do domu Freda, na szczęście mieszkał tylko kilka domów dalej.
Zdawałam sobie sprawę z tego, że posunęłam się do obrzydliwego szantażu, ale z Julią mimo tego, że była moją przyjaciółką nie mogłam rozmawiać na temat ciąży Kelly, o której pewnie nie wiedziała i wszystkich niuansach z nią zawiązanych. Wciąż mając w pamięci słowa Freda, kiedy oferował mi swoją pomoc, nacisnęłam na dzwonek do drzwi. Otworzył mi nieogolony, zaspany, zasłaniający granatowym szlafrokiem niekompletną piżamę trzydziestosześciolatek. Widząc mój rozmazany makijaż bez słowa wpuścił mnie do środka. Pomógł mi zdjąć kurtkę i zaprowadziwszy do gustownie urządzonego salonu wskazał mi kanapę. Usiadłam, a on nalał wino do dwóch kieliszków, ale nie od razu podał ten przeznaczony dla mnie. Usiał obok mnie i zapytał podejrzliwie:
- Jesteś w ciąży?
- Następny… oświadczam, że nigdy nie była w ciąży i teraz też nie spodziewam się dziecka – krzyknęłam.
- Więc dlaczego masz na sobie ciążową sukienkę? Adam pomylił rozmiar? – podał mi szkoło.
Wypiłam do dna i poprosiłam o więcej. Po kilku kieliszkach byłam na tyle pijana, żeby móc podać mu powód mojej niespodziewanej wizyty i na tyle trzeźwa, żeby nie mówić mu wszystkiego. Opowiedziałam mu skróconą wersję wydarzeń i wtulając się w jego potężne ramiona płakałam cicho żaląc się na mój los.
- Chcesz u mnie spać? – podniósł mój podbródek, żeby spojrzeć mi w oczy.
- Tak, nie chcę do niego dzisiaj wracać, jemu zależy tylko na jednym – bełkotałam. Gdyby nie Fred, który wypił zaledwie jeden czy dwa kieliszki, nie trafiłabym do pokoju. Tylko on mnie rozumiał, nie potępiał, nie krytykował, nie pouczał, był obok mnie. Ledwie trzymając się na nogach zarzuciłam mu ramiona na szyję. Mężczyzna pomógł mi zdjąć sukienkę, ale ja nadal nie rozluźniłam uścisku. On już nawet nie udawał, że nie patrzy na moje piersi ledwie powstrzymując się przez rzuceniem mnie na plecy.
- Nie powinnaś tyle pić – próbował położyć mnie do łóżka.
- Tak, bo potem jestem łatwiejsza, już ktoś mi to mówił, jeszcze ktoś zrobi mi krzywdę – zachichotałam i zrobiłam obrażoną minę o jaką pokusić się może jedynie mała dziewczyna. – Buzi w czółko i dobranoc.

Najpierw złożył delikatny pocałunek na moim czole, potem wyprostował się, zgasił światło i już miał wyjść z pokoju, kiedy zatrzymał się w progu i odwrócił na pięcie. Kręciło mi się w głowie, coś szumiało, więc zamknęłam oczy gdy jego pełne usta wpięły się w moje przesiąknięte winem wargi. Całował tak samo zachłannie jak Adam. Po chwili jego ubrania leżały już na podłodze, a ja pozwoliłam mu, żeby zdjął ze mnie bieliznę, którą kupił mi Adam. Nie widziałam jego rozpalonych oczu wystarczyło mi, że czuła na sobie jego gorący oddech i ręce.

10 komentarzy:

  1. Śliczne !!! ;)
    Zapraszam do mnie : http://opetanaprzezmilosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ahh ;> Piękne, muszę dodac cię do obserwowanych no ;P
    Ta scenka na końcu boska, lubię takie ;D
    Pozdrawiam, Syla ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. A więc jestem trzecia! :)
    Rozdział w którym dość dużo się zadziało - lubię takie. Ostatnia scenka jest urocza. Dodała uroku temu całemu rozdziałowi. Ehh - ten głupi Adam, który myśli tylko o jednym./:. Biedna April.
    Jeśli znalazłabyś troszkę czasu, by skomentować mojego bloga to bardzo proszę, bo przecież sama wiesz jakie to jest ważne. Odwdzięczę się tym samym :)
    http://modaprzemijastylpozostajex3.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. nie wiem czy coś mnie ominęło czy ja jestem jakaś nie ogarnięta. ;/
    Ap i Adam wzięli ślub? jej, szybcy są :) ale trochę szkoda mi Adama, chciał mieć małego szkraba, a tu Ap tak go potraktowała, ale można trochę ją zrozumieć, jest młoda i może jeszcze nie gotowa na bycie matką. :)
    ale nas zaskoczyłaś! Ap poszła do Freda? upiła się i zdradziła Adasia? ;/ już się boję reakcji Adama, kiedy się dowie, bo chyba się kiedyś dowie? kłamstwo ma krótkie nogi ;/
    pozdrawiam, Jaga20098 :*
    Żyję chwilą

    OdpowiedzUsuń
  5. nie no nie powiem , ten rozdział jest najlepszy jaki czytałam. Lubie takie sceny jak ta na końcu Xd

    Zapraszam do mnie ;)

    http://youwillneverlovemelikeiloveyou.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaaa, ale dużo się działo :3 bardzo fajny rozdział, a końcowa scenka po prostu BOSKA! Mam nadzieję, że Ap jeszcze kiedyś będzie chciała mieć dzieci :) na razie to zrozumiałe, bo jest młoda itd :D
    Pozdrawiam, Basia :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział . Przeczytałam wszystkie . ; ) bardzo wciągające : ) czkeam na następny : D Obserwuję ;3 http://swwagiie.blogspot.com/ : *

    OdpowiedzUsuń
  8. swietny rodział, duzo emocji. Jak najbardziej na tak! pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo podobał mi się ten rozdział i tak jak większość jestem pozytywnie zaskoczona końcówką :P Zobaczymy co będzie dalej. Czekam na nastepny rozdział!


    http://cos-dla-romantyczek.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń